– W 2017 r. ponownie wygenerujemy wskaźnik EBITDA w wysokości co najmniej 2 mld USD, co pozwoli na bezproblemowe pokrycie organicznych nakładów inwestycyjnych, dywidendy dla akcjonariuszy, jak również finansowanie przedsięwzięć przekształceniowych – mówi Zsolt Hernádi, prezes MOL Group. Spółka szacuje, że w tym roku na inwestycje przeznaczy do 1,2 mld USD, czyli podobną kwotę jak w 2016 r. Także dzienne wydobycie ma się utrzymać na dotychczasowym poziomie, czyli około 110 tys. baryłek ekwiwalentu ropy.
Analitycy w ocenach dotyczących spółki nie są jednomyślni. – Zakładam, że w tym roku MOL Group wypracuje 2 mld USD oczyszczonego zysku EBITDA. Ile faktycznie wyniesie, będzie zależało od czynników makroekonomicznych, takich jak poziom marż rafineryjnych i petrochemicznych oraz od kursu ropy – twierdzi Kamil Kliszcz, analityk DM mBanku. Osobiście jest bardziej sceptycznie niż rynek nastawiony do możliwości poprawy wyników przez MOL Group. Zauważa, że rynkowa średnia oczekiwań oczyszczonego zysku EBITDA to 2,2 mld USD.
Z optymizmem na przyszłość koncernu patrzy z kolei Tomasz Kasowicz, analityk DM PKO BP. Jego zdaniem MOL Group to jeden z czołowych zintegrowanych podmiotów rynku ropy i gazu w regionie z wysokiej jakości aktywami rafineryjnymi i petrochemicznymi oraz rentownymi złożami ropy i gazu. Spółce sprzyjać ma też niedawna obniżka CIT na Węgrzech z 19 proc. do 9 proc.
Dla MOL Group słaba okazała się jednak końcówka ubiegłego roku. – Wyniki MOL Group za IV kwartał były gorsze od oczekiwanych. Negatywny wpływ na nie miało przede wszystkim otoczenie makroekonomiczne, które spowodowało spadek marż petrochemicznych, oraz przestoje remontowe – mówi Kliszcz. Jego zdaniem w Polsce liczono, że MOL Group będzie miał równie udany kwartał jak PKN Orlen czy Grupa Lotos. Krajowe rafinerie stosunkowo dobre wyniki w dużym stopniu osiągnęły jednak dzięki skutecznej walce państwa z szarą strefą i wzrostowi legalnego popytu na paliwa płynne w Polsce. Na rynkach, na których działają Węgrzy, tych czynników nie było.