Jest szansa, że liczne przypadki możliwego missellingu przy sprzedaży obligacji GetBacku nie pozostaną bez konsekwencji. Do gry włącza się Komisja Nadzoru Finansowego. – Dostajemy pierwsze skargi od klientów w związku z podejrzeniem czynności, które miały charakter missellingu. Traktujemy je bardzo poważnie. Jeśli są to banki czy podmioty z rynku kapitałowego, staramy się działać bez zwłoki. Aby podnieść skuteczność, łączymy działania departamentów z rynku kapitałowego i bankowego – powiedział Marek Chrzanowski, przewodniczący KNF.
Właśnie na wniosek nadzoru GPW zawiesiła w połowie kwietnia obrót obligacjami i akcjami windykatora. Pierwotnie zakładano, że odwieszenie nastąpi po publikacji raportu rocznego (spółka przesunęła ją z 30 kwietnia na 15 maja). Chrzanowski podkreśla jednak, że odwieszenie nie nastąpi automatycznie. – Przeanalizujemy raport i wtedy będziemy decydowali – dodał.
Zarząd GetBacku zapewnia, że spółka ma szansę kontynuować działalność i spłacić, przynajmniej częściowo, wierzycieli. Jednak aby uchronić się przed upadłością wywołaną żądaniami przedterminowego wykupu obligacji, złożyła wniosek o przyspieszone postępowanie układowe. W środę minął siedmiodniowy termin, w którym Sąd Rejonowy dla Wrocławia-Fabrycznej miał wydać decyzję w sprawie wniosku GetBacku.
Ale w środę do sądu wpłynął też wniosek jednego z obligatariuszy, osoby fizycznej mającej papiery o sporej wartości, o rozpoczęcie postępowania sanacyjnego i wyznaczenie tymczasowego zarządcy majątku dłużnika lub tymczasowego nadzorcy sądowego.
Najwięcej wątpliwości dotyczy kondycji i wartości portfeli wierzytelności GetBacku, a więc zdolności do osiągania spłat i zaspokojenia wierzycieli. – Sytuacja wokół spółki nie pomaga. Robimy wszystko, aby odzyski były na poziomie historycznym. Gdy ustabilizujemy sytuację, zaczniemy się wiarygodnie komunikować, to ryzyko zniknie. Kryzys zaczął się kilka tygodni temu, to za mało, aby stwierdzić, czy jest pogorszenie spłat – mówił Przemysław Dąbrowski z zarządu GetBacku.