Tymczasem możemy raczej mówić o swoistym marazmie. Depozyty i kredyty upadłego SVB znalazły w końcu nabywcę, a Deutsche Bank przypomniał inwestorom o swoich niedawnych, solidnych wynikach. Przynajmniej chwilowo więc brak jest na horyzoncie kolejnego kandydata mogącego podbić ryzyko systemowe sektora.

Warto jednak pamiętać, iż dynamiczne tempo podwyżek stóp ma swoje koszty bezpośrednie, które znamy i możemy oszacować, oraz cały pakiet kosztów i wydarzeń pośrednich, których efekty możemy poznać dopiero po dłuższym czasie.

Kalendarz publikacji danych makroekonomicznych z najważniejszych gospodarek świata pozostaje relatywnie pusty, co również nie wspiera aktywności. W konsekwencji kurs eurodolara pozostaje blisko 1,08 USD.

Rynek stara się prognozować docelowy poziom dyferencjału stóp procentowych na bazie ostatnich decyzji Rezerwy Federalnej i Europejskiego Banku Centralnego. Główną rynkową „zagadką” pozostaje jednak lepkość inflacji, która może jeszcze nie raz pomieszać prognozy. Lokalnie, wokół złotego, nie dzieje się zbyt wiele. Złoty ponownie powrócił do konsolidacji poniżej 4,70 PLN za euro. Krajowe „karty” w zakresie zmian w polityce monetarnej są już najpewniej rozdane, a rynki bazowe nie generują wystarczającego impulsu, aby podbić zmienność wokół naszej waluty.