: Środa nie przyniesie rozstrzygnięć – kalendarz jest ubogi, a rynek pozycjonuje się już pod jutrzejsze wydarzenia. Z jednej strony będzie to wielka polityka – przesłuchanie byłego szefa FBI w Kongresie, co może otworzyć (lub wręcz przeciwnie) nową linię ataku Demokratów na prezydenta Donalda Trumpa, oraz wybory parlamentarne w Wielkiej Brytanii, których wynik może być loterią (wystarczy spojrzeć na rozbieżność wskazań modeli YouGov (torysi przegrają wybory), czy też Ashcroft'a (tu mogą je wyraźnie wygrać) – a z drugiej kluczowe aspekty makro, czyli sygnały po posiedzeniu Europejskiego Banku Centralnego. W tym przypadku wydaje się, że rynek nie docenia „ostrożności" ze strony decydentów. O ile nie można wykluczyć, że nowe projekcje makro, które poznamy podczas jutrzejszej konferencji prasowej Mario Draghiego pomogą w zmianie podejścia do tzw. bilansu ryzyk z negatywnych na „zrównoważone", to trudno będzie spodziewać się podwyższenia prognoz dla inflacji, gdyż wydaje się, że te, jakie znalazły się w marcowej projekcji (1,7 proc., oraz 1,1 proc. dla szacunków bazowych) są ustawione optymalnie biorąc pod uwagę chociażby ostatnie wygaszenie odbicia wskaźnika cen z początku roku, czy też brak inflacyjnych impulsów z rynku pracy. Teoretycznie tematem do podbicia euro może być usunięcie z komunikatu sformułowania dopuszczającego poszerzenie luzowania przez ECB w razie potrzeby, ale ten wątek krążył po rynku na przestrzeni ostatnich tygodni i został już zdyskontowany w notowaniach. O wiele ważniejsze teraz są oczekiwania związane z zachowaniem się Banku w przyszłym roku. Do tej pory w komunikatach można było znaleźć stwierdzenie w zasadzie wykluczające możliwość podwyżki stóp procentowych jednocześnie z wygaszeniem programu skupu aktywów, chociaż rynek próbował wyceniać taką możliwość. Tymczasem ECB wyraźnie dawał do zrozumienia, że „stopy procentowe pozostaną bez zmian na długo po zakończeniu skupu aktywów". Podtrzymanie tej tezy wraz z ostrożnym podejściem w temacie inflacji może zawieść oczekiwania „euro-optymistów" dając pretekst do korekty wspólnej waluty. Ta nie musi być jednak szczególnie głęboka i długa w czasie, gdyż rynek rozpocznie spekulacje związane z wrześniowym posiedzeniem ECB. Tematem do głębszych spadków euro może być dopiero nie dyskontowany obecnie czynnik związany z przedterminowymi wyborami parlamentarnymi na jesieni we Włoszech – jeżeli takowe zostaną rzeczywiście rozpisane.
Sytuacja na koszyku FUSD niewiele się zmienia – wyhamowanie dynamiki spadku jest jednak już sygnałem wartym uwagi, zwłaszcza, że pokrywa się to z zatrzymaniem spadków tygodniowego RSI9 na poziomach z kwietnia ub.r. Niemniej tak jak pisałem wczoraj – ewentualne odbicie dolara nie będzie raczej wyrazem zmiany fundamentalnych uwarunkowań w USA, a wynikiem słabości innych walut – głównie europejskich.
Sytuacja na EUR/USD pozostaje niewyjaśniona – wczoraj udało się zamknąć świecę ponad poziomem 1,1267, co teoretycznie nieco oddala perspektywę tąpnięcia po ECB, ale go nie wyklucza. Wybicie ponad piątkowy opór 1,1284 mogłoby pomóc zmniejszyć to ryzyko, ale w dłuższej perspektywie dopiero złamanie listopadowego szczytu przy 1,1299 byłoby sygnałem potwierdzającym kontynuację rozpoczętego na przełomie roku trendu wzrostowego.
W przypadku GBP/USD rynek dalej flirtuje z poziomem 1,29. Rozbieżność wskazań modeli sondażowych, co do wyniku jutrzejszych wyborów sprawia, że wyraźna zmienność pojawi się dopiero wraz z pierwszymi sondażami exit-polls. Niemniej nie będzie zaskoczeniem, jeżeli rynek zacznie zachowywać się nerwowo już wcześniej, gdyż polityczna stawka (losy negocjacji ws. Brexitu) jest duża.