Rentowność pięcioletniego benchmarku serii PS0123 spadała o trzy, a dziesięcioletniego benchmarku serii WS0428 spadała nawet o cztery punkty bazowe. Kiedy rentowność polskiego długu znalazła się na poziomie najwyższym, od listopada część inwestorów zdecydowała się na zakupy. Największa, licząc od listopada, jest też różnica pomiędzy krajowymi pięcio- i dziesięciolatkami. I w sektorze obligacji o najdłuższych zapadalnościach w środę zanotowano właśnie największe obroty. Większość handlu na rynku TBS Poland zrealizowano na papierach serii DS0726 i DS0727. Na tle obligacji innych krajów regionu EMEA polskie papiery radziły sobie zdecydowanie najlepiej. Rentowność dziesięcioletnich obligacji niemieckich, włoskich i francuskich spadała tylko o 1–2 punkty bazowe. Krajowe obligacje wspiera ich niska podaż. Jak podało MF deficyt budżetowy w 2017 r. wyniósł zaledwie 25,4 mld zł. Wzrost dochodów podatkowych oznaczał niższe potrzeby pożyczkowe. Podaż obligacji w styczniu wyniosła 12 mld zł wobec maksymalnego poziomu szacowanego pierwotnie na 14 mld zł. Wartość podaży w lutym wyniesie pomiędzy 6 a 12 mld zł. To szeroki przedział dający dużą swobodę w oferowaniu obligacji w zależności od ocenianych na bieżąco potrzeb pożyczkowych. Po ostatnim przetargu sfinansowano już 37 proc. potrzeb pożyczkowych na 2018 r.