Inwestorzy wyprzedają amerykański dług z nadzieją, że po prostu będą go mogli odkupić taniej z wyższymi rentownościami i np. przetrzymać do wykupu. Stąd też nakręcająca się spirala oczekiwanych wyższych rentowności w przyszłości powoduje obecną wyprzedaż.

W konsekwencji oprocentowanie popularnych 10-letnich obligacji Stanów Zjednoczonych wzrosło już do najwyższego poziomu od kwietnia 2014 r., osiągając poziom 2,74 proc. Według wielu analityków i dużych banków – w tym Goldman Sachs – okolice 2,7–2,8 proc. na rentownościach tych papierów będą szkodliwe dla rynku akcji. Wynika to z tego, że wyceny ryzykownych akcji szybowały (chociaż nie są jeszcze jakoś skrajnie wygórowane – mimo wszystko), a z kolei oprocentowanie bezpiecznych obligacji jest już całkiem atrakcyjne – zwłaszcza że przekracza ono np. stopę dywidendy spółek z S&P500.

Do tego jeszcze należy dodać wciąż wypłaszczającą się krzywą rentowności, gdzie spread 10-letnich papierów sięgnął już 0,51 proc., czyli poziomu najniższego od 2007 r.

Niewykluczone zatem, że część zarządzających może zacząć realizować również część zysków z rynku akcji i dywersyfikować swój portfel o dające coraz wyższe oprocentowanie obligacje.