Opinia: Wtorkowy handel jest jeszcze nieco ospały, po Świętach brakuje nowych informacji, a inwestorzy dopiero powracają na rynek. O kierunku notowań zdecydują dopiero dane, które są przed nami – dzisiaj kalendarz jest ubogi w istotne publikacje – po południu napłyną tylko dane z amerykańskiego rynku nieruchomości, oraz szacunki indeksu FED z Richmond za kwiecień. Wszystko zacznie się rozkręcać dopiero w środę – w nocy mamy szacunki dotyczące kwartalnej inflacji CPI w Australii, rano odczyt indeksu Ifo z Niemiec, a po południu decyzję Banku Kanady ws. stóp procentowych. Z kolei w czwartek aktywne będą banki centralne Japonii, Szwecji i Turcji, a piątek upłynie głównie pod znakiem danych nt. PKB za I kwartał z USA.
Analiza techniczna nie daje prostych odpowiedzi, najlepszą taktyką może okazać się przeczekanie i przyglądanie się dalszemu rozwojowi wypadków. Dlaczego? Na koszyku dolara FUSD dotarliśmy w ubiegłym tygodniu do strefy oporów (także na tygodniowym RSI9). Teraz rynek musi sam ocenić, czy ma siłę iść dalej w górę. Ze strony wskaźników nie ma „prostych" rozwiązań...
Wykres tygodniowy FUSD
Walutą, gdzie duży wpływ nadal ma polityka, pozostaje brytyjski funt. W tygodniu przed Świętami większe znaczenie od publikacji makro miały przecieki, jakoby rozmowy torysów z laburzystami w temacie Brexitu utknęły w martwym punkcie. Dzisiaj do pracy po świątecznej przerwie powraca Izba Gmin, co może przynieść nowe plotki nt. potencjalnych scenariuszy. Patrząc na sondaże przed wyborami do Parlamentu Europejskiego widać, że „ślimaczący się" Brexit szkodzi obecnym elitom (najbardziej torysom), a premiuje przypadkowe wybory (nowa Partia Brexitu ma największe poparcie). To może sprawić, że w Partii Konserwatywnej będzie narastać presja, aby zgodzić się na kompromis z laburzystami ws. Brexitu, lub usunąć premier May ze stanowiska. Na razie na dziennym układzie GBPUSD widać, że wciąż respektowana jest spadkowa linia trendu, a wsparcie można wyznaczyć w okolicach dołka z 11 marca przy 1,2959.