Powodów było kilka. Po pierwsze złe informacje napłynęły w piątek wieczorem z USA. Okazało się bowiem, że przebywająca od czwartku w Waszyngtonie chińska delegacja, mająca przygotować grunt pod kolejną rundę negocjacji handlowych między mocarstwami w październiku, skróciła swój pobyt i wróciła do Pekinu. Dodatkowo prezydent Donald Trump ogłosił, że USA nakładają kolejne sankcje na Iran, w tym m.in. na tamtejszy bank centralny. Jedno i drugie wydarzenie zrodziło obawy przed dalszą eskalacją napięć pomiędzy krajami, zamiast oczekiwanej deeskalacji. W poniedziałek oliwy do ognia dolały bardzo słabe dane z Niemiec, a w ślad za nimi ze strefy euro. Wrześniowy wskaźnik PMI w przemyśle niemieckim nie tylko nie wzrósł, jak tego oczekiwano, ale spadł i znalazł się na najniższym poziomie od czerwca 2009 r. Wskazał tym samym na pogłębiającą się recesję w największej europejskiej gospodarce. Słabszy od prognoz okazał się także wskaźnik PMI w niemieckich usługach. Na dane natychmiast zareagował kurs EUR/USD, który spadł w okolice 1,0970 z 1,1020 na otwarciu sesji. To pociągnęło w dół złotego (EUR/PLN znalazł się chwilowo w okolicach 4,3970), choć także inne waluty CEE mocno straciły na wartości. Zmiany nastąpiły również na rynkach obligacji. Spadały rentowności bundów (o 2–6 pkt baz.) i treasurysów (o 1–3 pkt baz.), w przypadku polskich SPW natomiast notowano nieznaczne spadki rentowności na krótkim końcu krzywej i nieznaczny ich wzrost na długim końcu. ¶