Wyjątkowy okres wymaga wyjątkowych metod i dlatego różnego rodzaju programy stymulacyjne mnożą się niczym grzyby po deszczu. W USA, gdzie Fed już obniżył stopy procentowe w okolice 0% oraz wprowadził nowy dodruk pieniądza, padły wczoraj nowe zapowiedzi. Ekipa Donalda Trumpa chce każdej dorosłej osobie dać tysiąc dolarów. Jest to zatem helikopter money w czystej postaci, w kraju, który najmniej można było o to podejrzewać. Rynki nie są jednak pod wrażeniem takiego kroku. Wczoraj podczas konferencji Trumpa indeksy próbowały odbijać, ale skończyło się kolejną wyprzedażą. Nie może to dziwić, liczba nowych przypadków koronawirusa osiągnęła wczoraj na świecie kolejny rekord (ponad 15 tys.), w czym USA mają coraz większy udział. Wszelkiego rodzaju zakazów i ograniczeń cały czas przybywa, a nie ubywa. Nawet w krajach azjatyckich, które dość dobrze poradziły sobie przed powstrzymaniem wirusa z Chin, obecnie liczba przypadków rośnie ze względu na „import" z Europy i USA i konieczne są dodatkowe działania. Trudno ów ruch Białego Domu traktować inaczej niż zagrywka wyborcza, trwa przecież kampania prezydencka. W tak trudnych czasach inwestorzy widzieliby chętniej tylko zoptymalizowane działania, obliczone na minimalizację strat. Ruch Trumpa można też tłumaczyć ostatnimi sondażami. Liczył on na nominację Demokratów dla kontrowersyjnego Bernie Sandersa, ale wyniki kolejnych prawyborów wskazują, że niemal na pewno jego przeciwnikiem będzie Joe Biden. Jednocześnie spadają szanse Trumpa na reelekcję.
Bardzo trudne warunki na globalnym rynku sprawiają, że wczorajszy powiew optymizmu na GPW może nie trwać długo. Wsparcie NBP dla sektora bankowego jest ważne, rynek teraz czeka na dalsze działania rządu. Niestety realizuje się niekorzystny scenariusz na rynku walutowego, gdzie jak na razie kroczymy ścieżką sprzed 12 lat. Wpływ ma na to przede wszystkim globalny problem z finansowaniem w dolarze, nasze władze nie mogą zatem zbyt wiele z tym zrobić. Ważne będzie jednak wrażenie, że obecne działania nie doprowadzą do trwałego pogorszenia pozycji fiskalnej.
Od rana widzimy dużą wyprzedaż randa i meksykańskiego peso, a to zwiastuje kolejną trudną sesję. Dziś o 8:40 euro kosztuje 4,4854 złotego, dolar 4,0764 złotego, frank 4,2469 złotego, zaś funt 4,9197 złotego.
dr Przemysław Kwiecień CFA
Główny Ekonomista XTB