Drugi tydzień z rzędu najbardziej wyczekiwanym był raport o liczbie nowych bezrobotnych, który już tydzień temu pokazał bezprecedensową skalę zwolnień – 3,3 miliona osób. To jednak nic w porównaniu z wczorajszym raportem, gdzie liczba zwolnionych osób się podwoiła. To oznacza, że w ciągu zaledwie dwóch tygodni w USA 10 milionów osób znalazło się bez pracy! Żeby dać tym liczbom jakąś perspektywę warto dodać, że to 3% całej amerykańskiej populacji oraz ponad 6% zatrudnionych na koniec lutego! Tym samym, co piętnasta osoba już straciła pracę. W przeszłości absolutnie nigdy nie mieliśmy choćby porównywalnych statystyk. W szczytowym momencie wzrostu bezrobocia podczas dwóch najpoważniejszych recesji (lata 1982 i 2009) po wojnie „uzbieranie" takiej liczby wniosków o zasiłki zajęło 4 miesiące. To bardzo istotne ponieważ trudno zakładać, że nawet jeśli restrykcje zostałyby zniesione z końcem kwietnia ludzie ci od razu wrócą do pracy. Tracąc zatrudnienie tak szybko i powszechnie, niezależnie od pomocy państwa zapewne mocno ograniczą wydatki w obliczu ogromnej niepewności. Ograniczenie to dotyczyć będzie także części osób pracujących, w obawie przed utartą zatrudnienia. Do marca widzieliśmy w USA bardzo wysokie wskaźniki optymizmu konsumentów, co oznacza, że są kompletnie nieprzygotowani na ten szok i ich reakcje będą bardzo gwałtowne, co dodatkowo utrudni ożywienie. W Europie też mamy już pierwsze dane obrazujące skutki ograniczeń. W Hiszpanii wniosek o zasiłek w marcu złożyło 800 tys. osób, w Wielkiej Brytanii 1 milion. We Francji, gdzie rząd przejął na siebie sporą część dopłat do pensji pracowników, z takich dopłat skorzystało już 4 miliony osób!
W tym kontekście dzisiejsze dane z amerykańskiego rynku pracy mogłyby wydawać się kluczowe – pokażą przecież zmianę zatrudnienia w marcu. Jak do tej pory największy miesięczny spadek zatrudnienia – blisko 2 miliony osób, odnotowany był w... 1945 roku. Dane o zasiłkach bezrobotnych pokazują, że rekord ten z łatwością zostanie pobity, ale... za miesiąc. Dlaczego? Raport NFP rejestruje zatrudnienie w dniu wypłat tj. zazwyczaj 12-ego dnia danego miesiąca, a zatem przed falą zwolnień w USA. Warto o tym pamiętać. Raport pokaże pewnie niewielki spadek zatrudnienia, ale dla rynku dane te będą nieistotne. Dużo większą uwagę przyciągają spekulacje dotyczące porozumienia ws. Cięcia wydobycia ropy. Wczoraj takie porozumienie zasygnalizował Donald Trump, a emocje podgrzała Arabia Saudyjska prosząc o pilne spotkanie OPEC+. Później zaczęły się dementi, ale w pewnym momencie ropa drożała nawet o 40%! Pozytywnie na wzrost cen ropy reagowały indeksy giełdowe, nie tylko te w USA. Dlaczego? Warto zdawać sobie sprawę, że na ten moment największym zagrożeniem dla gospodarki i rynków jest fala bankructw. Upadek mocno zadłużonych spółek wydobywczych może „pomóc" ten proces uruchomić. Dlatego nadzieja na wyższe ceny ropy paradoksalnie wspiera sentyment nawet na tych rynkach, które reprezentują importerów ropy (np. Niemcy). Ewentualne porozumienie w tym kontekście powinno też osłabić presję na umocnienie dolara. Na razie tak się jednak nie dzieje. W piątek o 9:30 euro kosztuje 4,5856 złotego, dolar 4,2469 złotego, frank 4,3447 złotego, zaś funt 5,2380 złotego.
dr Przemysław Kwiecień CFA
Główny Ekonomista XTB