Pandemia miała oddziaływać dezinflacyjnie, a na razie ceny podbija. Głównym motorem ich wzrostu w czerwcu były bowiem kategorie bazowe. Usługodawcy przenieśli koszty dostosowania swoich lokali, m.in. fryzjerskich i kosmetycznych, na klientów. Dynamika takich składowych jak turystyka zorganizowana, hotele i restauracje potwierdzają, że anegdotyczne dowody na wzrost kosztów krajowego wypoczynku mają w sobie spore ziarenko prawdy. Inflacja ma swoje źródła w czynnikach kosztowych oraz cenach paliw. Dlatego RPP nie porzuci swojego łagodnego nastawienia. Wzrost cen będzie hamować wolniej i z wyższego pułapu, niż można było zakładać w apogeum pandemicznego załamania na rynkach finansowych. Mimo to dynamika CPI będzie się obniżać pod wpływem wygasania czynników jednorazowych i popytu odroczonego. Rezultatem takiego stanu rzeczy są skrajnie niekorzystne dla złotego realne stopy procentowe, które w połączeniu z niechęcią władz monetarnych do umocnienia waluty są kluczowymi argumentami popierającymi tezę, że EUR/PLN nie ma przestrzeni do spadków. Zgodnie z naszymi szacunkami średnioterminowa wartość godziwa kursu to 4,45. Barierę 4,40 należy postrzegać jako ekstremalnie trudną do sforsowania w perspektywie III kwartału. Przy rynkach innych ryzykownych walut i aktywów przez palce patrzących na sytuację epidemiczną, ale żywiołowo reagujących na doniesienia o szczepionce, osłabienie złotego powinno być wygaszane przed 4,50.