Filipińskie peso radzi sobie w tym roku najlepiej spośród wszystkich azjatyckich walut. Od początku roku umocniło się względem dolara amerykańskiego o 4,2 proc.
Filipiński pieniądz kontynuuje aprecjację w miarę pogłębiania się kryzysu wywołanego przez pandemię koronawirusa. Na drożejące peso miał wpływ lockdown, który utrudnił handel Filipin. Ekonomiści tłumaczą, że spadek importu był bardziej gwałtowny niż eksportu, co okazało się dobrodziejstwem dla waluty, ponieważ spowodowało nadwyżkę na rachunku obrotów bieżących Filipin. Efektem tego jest wzrost wartości peso, który ma trwać również w dalszej części roku. Od stycznia peso umocniło się względem dolara o ponad 4 proc. co sprawia, że waluta Filipin jest jedną z niewielu w Azji, które umocniły się względem amerykańskiej.
– Filipińskie peso nadal osiąga lepsze wyniki od regionalnych konkurentów, ponieważ kraj odnotowuje nadwyżkę na rachunku obrotów bieżących od początku roku. Głównie wynika to z tego, że znacznie spadł import i możemy spodziewać się, że ten trend utrzyma się w IV kwartale 2020 r. – tłumaczy Nicholas Mapa, starszy ekonomista w ING.
Zdaniem specjalistów nadwyżka w handlu oraz jednocześnie prowadzony skup od zagranicznych wierzycieli filipińskich obligacji przyczyniły się do wzrostu rezerw walutowych kraju. Pomogło to chronić gospodarkę przed zewnętrznymi wstrząsami, co zdaniem ekonomistów jest kolejnym zjawiskiem wspierającym siłę filipińskiego peso.
Jednak aprecjacja tej waluty trwa już od dłuższego czasu. Przez ostatnie dwa lata peso zdrożało wobec dolara amerykańskiego o 10 proc.