Wspomniane 32% dotyczy wzrostu gospodarczego w USA w trzecim kwartale bieżącego roku. Tak gigantyczny wynik to oczywiście efekt odbicia po drugim kwartale, kiedy podobnej skali spadek spowodowany był zamknięciem gospodarki. Pamiętajmy, że w USA PKB podawane jest w ujęciu anualizowanym, a to oznacza, że owe 32% pokazuje wzrost jaki zostałby osiągnięty, gdyby trzeci kwartał trwał cały rok – co jest oczywiście nierealne. Jeśli dane będą bliskie oczekiwaniom, oznaczać to będzie, że na koniec kwartału amerykańskiej gospodarce nadal brakować będzie ok 4% do stanu sprzed pandemii. Te dane poznamy w czwartek, w piątek zaś opublikowane będą dane o inflacji PCE. Jednocześnie czwartek to najważniejszy dzień sezonu wyników – raporty opublikują cztery najważniejsze spółki technologiczne – Apple, Amazon, Alphabet (Google) i Facebook. Po tym, jak spółki te zaskoczyły pozytywnie wynikami za drugi kwartał oczekiwania są odpowiednio wyższe. W USA w ostatnim czasie indeksy radzą sobie dużo lepiej niż w Europie, a technologiczny Nasdaq100 znajduje się na ważnym wsparciu.

Normalnie tak bogaty kalendarz zdominowałby kompletnie narrację rynków, ale teraz publikacje te zostaną przysłonione przez dwa główne tematy – pandemię i wybory w USA. Opublikowane w weekend statystyki pokazały rekordowy wzrost zachorowań, a w epicentrum ponownie znajduje się Europa. Najlepszym przykładem są tracące dziś niemal 20% akcje niemieckiego SAP, po tym jak spółka przekazała, że „mylnie założyła otwarcie gospodarki”. Coraz gorsze statystyki wywierają presję na rządach, a te decydują się na kolejne ograniczenia. Patrząc na to, gdzie dziś są najważniejsze indeksy, perspektywa głębszej korekty cały czas jest realnym scenariuszem. Z kolei w USA nastroje są całkiem niezłe, mimo iż do wyborów zostało już tylko 8 dni, a będący faworytem rynków Trump wyraźnie przegrywa w sondażach. Jak na razie ryzyko polityczne zdaje się odciskać głównie na dolarze, dzięki czemu pomimo problemów Europy para EURUSD pozostaje powyżej 1,18, co ratuje nieco złotego. W normalnych okolicznościach spadki na giełdach oznaczałyby zapewne mocniejszego dolara, a to oznaczałoby, że kurs EURPLN być może już byłby powyżej 4,60.

Nie zmienia to faktu, że złoty jest pod presją, a sentyment jest niekorzystny. O 9:45 euro kosztuje 4,5713 złotego, dolar 3,8686 złotego, frank 4,2664 złotego, zaś funt 5,0412 złotego.

dr Przemysław Kwiecień CFA
Główny Ekonomista XTB
[email protected]