Wczoraj amerykańska giełda zamknęła się dość przyzwoicie redukując obawy, że obserwowane w zeszłym tygodniu spadki mogą przerodzić się w coś większego, ale nie przełożyło się to na wyraźniejszy powrót w stronę słabszego dolara. Teoretycznie ważyć mogą lokalne tematy - "gołębi" RBA, problemy polityczne we Włoszech - ale i też one nie powinny generować jakiegoś większego "efektu zaskoczenia", który zazwyczaj stoi za jakimś większym ruchem. Kto ma teraz rację? Teoretycznie to rynek FX jest bardziej płynny niż Wall Street, która być może tylko na powrót dostraja się po zamieszaniu wywołanym "wątkiem Reddita" w zeszłym tygodniu. Warto będzie obserwować te zależności w kolejnych dniach.
Tematem, który na powrót próbuje się przebić do mediów jest pakiet fiskalny Joe Bidena wart 1,9 bln USD. Po tym jak kilkanaście dni temu do świadomości inwestorów dotarł fakt, że proces legislacyjny może być opóźniony przynajmniej o kilka tygodni poprzez konieczność głosowania ustaw w trybie rekoncyliacyjnym, wczorajsze spotkanie grupki republikańskich senatorów z prezydentem Bidenem może dawać szanse na pewne przyspieszenie. Nawet, jeżeli dotyczyć będzie tylko 1/3 ustaw z prezydenckich propozycji. To podchwyciły rynki akcji, ale i też... rynek długu. Uwagę zwraca fakt, że rentowności 10-letnich obligacji rządu USA wymazały cały spadek, jaki miał miejsce po "gołębim" przekazie FED w minioną środę. To może być jakieś wytłumaczenie dla wspomnianej rozbieżności dolara z rynkami akcji.
Wykres dzienny rentowności 10-letnich obligacji rządu USA
Sporządził: Marek Rogalski – główny analityk walutowy DM BOŚ