EBC utrzymał przekaz „będziemy drukować na zawsze i jeden dzień dłużej". Lagarde była jakby zdziwiona pytaniami o ograniczenie QE w kontekście poprawy sytuacji makroekonomicznej i perspektywy szybkiego przyspieszenia szczepień w UE. EBC wie, że bez jego pomocy rządy części krajów popadną w podobny (ale jeszcze większej skali) kryzys zadłużenia niż 10 lat temu i stał się w swoich decyzjach jeszcze bardziej przewidywalny niż Fed. Naturalnie rynki niespecjalnie emocjonowały się tym wydarzeniem.
Większe, choć niekoniecznie pozytywne, emocje wzbudziły informacje o kolejnych planowanych podwyżkach podatków przez prezydenta Bidena. W grze jest już wzrost stawki CIT i podatek minimalny dla korporacji, teraz doszło propozycja odwrócenia cięcia najwyższej stawki PIT (Donald Trump obniżył ją z 39,6% do 37%, Biden chce przywrócenia poprzedniej stawki) i przede wszystkim drastyczny wzrost podatku od zysków kapitałowych, którego stawka powyżej 1 miliona dolarów miałaby zrównać się z najwyższą stawką PIT (obecnie 20%). Warto mieć na uwadze, że nawet tak znaczące podwyżki podatków nie pokrywają planów wydatkowych, które obejmują inwestycje w infrastrukturę, większą dostępność ochrony zdrowia i ulgi podatkowe dla rodzin. Nawet zatem jeśli większość tych podwyżek wejdzie w życie (z części zapewne administracja ustąpi w procesie negocjacyjnym) czeka nas wzrost deficytu, a w konsekwencji zapewne wzrost rentowności obligacji.
Tymczasem rynki na ten moment zachowują się tak, jakby wielkie programy wydatkowe miały przyjść kompletnie bez kosztów. Wczoraj wieczorem widzieliśmy negatywną reakcję, ale czym ona jest w relacji do wzrostów obserwowanych od wyborów w USA? Oczywiście nie bez znaczenia jest tu rola inwestorów indywidualnych i znieczulania rynku przez ostatnie tygodnie przez Treasury. Tak czy inaczej, reperkusje wydają się potencjalnie znacznie bardziej poważne niż dotychczasowe reakcje rynku.
Piątkowy kalendarz przynosi publikację wstępnych indeksów PMI za kwiecień. Już przemysłowy indeks z Japonii wzrósł powyżej oczekiwań i wobec stopniowego odmrażania gospodarek tak może być też w Europie (10:00) i USA (15:45). Inwestorzy coraz bardziej patrzą jednak na twarde dane, takie jak produkcja, sprzedaż i oczywiście inflacja. O 9:05 euro kosztuje 4,5677 złotego, dolar 3,7951 złotego, frank 4,1416 złotego zaś funt 5,2597 złotego.
dr Przemysław Kwiecień CFA