W piątek dolar słabnie mimo pogorszenia się sentymentu na Wall Street po spekulacjach na temat propozycji wzrostu obciążeń podatkowych ze strony administracji prezydenta Bidena. Mają one dotknąć najbogatszych - najwyższa stawka PIT ma powrócić do 39,6 proc., a podatek od zysków kapitałowych przekraczających 1 mln USD ma wzrosnąć niemalże dwukrotnie do przynajmniej 43,4 proc. (39,6 proc. plus 3,8 proc. obowiązującej minimalnej stawki podatku lokalnego). Co ciekawe wcześniej Biały Dom zapowiadał, że nie będzie ruszał podatków osobistych, choć bardziej dotyczyło to klasy średniej. Rynki wydają się tym samym być tym mocno zaskoczone, chociaż po cichu oczekuje się, że propozycje zostaną złagodzone podczas dalszych prac legislacyjnych. Niemniej taka determinacja Białego Domu oznacza jedno, świadomość trudności ze sfinansowaniem gigantycznego planu wydatków infrastrukturalnych w najbliższych latach. Dalszy wzrost deficytu USA, który i tak już jest gigantyczny, wydaje się być pewny... pozostaje tylko reakcja rynków. Wzrost rentowności obligacji przy jednoczesnym osłabieniu dolara, co byłoby zerwaniem silnej w tym roku korelacji, może być preferowanym scenariuszem na nadchodzące miesiące.
W temacie pandemicznych obaw, które widoczne były wczoraj i nieco podbijały nerwowość na rynkach, oraz umacniały dolara, lepszych wieści na razie nie ma. Statystyki dla Indii biją nowe rekordy (dzisiaj 333 tys. zakażonych), chociaż temat zszedł nieco na bok. Czekamy na wyniki laboratoryjnych badań dla mutacji B.1.617. Jeżeli będą pozytywne (szczep przegrywa ze szczepionkami), to rynki będą próbowały ignorować temat, skupiając się ponownie na kwestiach szczepień w krajach rozwiniętych, zwłaszcza sytuacji w Unii Europejskiej oraz Japonii.
Wycisza się nieco sytuacja geopolityczna. Reżim Putina skrócił manewry wojskowe wokół Krymu, co jeszcze wczoraj zostało dobrze przyjęte przez rubla. Dzisiaj też jest on najsilniejszą walutą w jednodniowych zestawieniach. Rynek odebrał te informacje jako sygnał, że Rosjanie nie chcą iść na dalszą konfrontację z USA, chociaż emocje tak naprawdę rozładują dopiero doniesienia o redukowaniu liczby rosyjskich wojsk przy granicy z Ukrainą.
W tematach makro to dzisiaj rano dostaliśmy lepsze dane nt. sprzedaży detalicznej w Wielkiej Brytanii (w marcu skoczyła ona aż o 7,2 proc. r/r), a także dobre szacunki indeksów PMI, co sprawiło, że funt jest dzisiaj w gronie najsilniejszych walut razem z Antypodami i koronami skandynawskimi. Z kolei przed godz. 10:00 napłynęły kwietniowe szacunki indeksów PMI dla strefy euro. Na plus zaskoczyły dane z Francji (zwłaszcza w usługach), co pozwoliło na wybicie bariery 50,0 pkt. przez zbiorczy wskaźnik usług dla całej Eurostrefy (50,3 pkt.).To pomaga EURUSD, który już wcześniej powracał w górę po odbiciu się wczoraj wieczorem od strefy wsparcia 1,1990-1,2000. Znów ostatnie szczyty (1,2069-79) są w zasięgu i kluczowy opór przy 1,21.
OKIEM ANALITYKA - Gorzka pigułka od Bidena
Nie uważam, aby stawka podatku od zysków giełdowych dla najbogatszych w USA miała w przyszłym roku rzeczywiście przekroczyć 40 proc. - byłby to strzał w kolano dla Wall Street na dłuższy czas. Niemniej wczorajsza reakcja amerykańskich indeksów przypominała wyraźne potknięcie się podczas marszu. I czy ten nadal będzie pod górę, czy też może wpadliśmy w dość wyboistą dolinę? Warto będzie śledzić doniesienia amerykańskich mediów w kolejnych dniach, zwłaszcza wypowiedzi liderów obozu Demokratów. O tym, że nie ma w nim tak koniecznej przy politycznej legislacji w Senacie jedności, dowiedzieliśmy się już w ostatnich tygodniach przy wątku wzrostu stawki CIT do 28 proc. Rozmywanie tematu, próba znalezienia kompromisu z Republikanami, którzy będą torpedować zwłaszcza pomysł wzrostu obciążeń giełdowych, mogą działać pozytywnie na rynkowe nastroje, ale tylko teoretycznie. Trudny temat został już "wrzucony" na rynki i ma szanse utrwalić się w świadomości inwestorów. A to będzie zmieniać horyzont inwestycyjny z długoterminowego na krótkoterminowy wraz ze zbliżającym się terminem wejścia w życie wyższych obciążeń.