W poniedziałek dolar próbuje kontynuować widoczne w piątek po południu odbicie, chociaż bilans jest mieszany, a płynność podczas sesji w Azji była mniejsza (święta w Australii i w Chinach). Inwestorzy próbują pozycjonować się pod posiedzenie FED w środę wieczorem, nie będąc pewnym na ile przekaz pozostanie wyraźnie "gołębi" pomimo wysokiego odczytu inflacji CPI w zeszłym tygodniu. W depeszach agencyjnych dominuje jednak tematyka szczytu G-7, gdzie porozumiano się do wzrostu wydatków na infrastrukturę - program Build Back Better World ma być przeciwwagą dla chińskiej inicjatywy Pasa i Szlaku. Rynki bardziej jednak interesuje kwestia sfinansowania tych wydatków, a tu jeżeli chodzi o USA i plan Bidena, to Demokratom może być trudno wypracować konsensus.

Nieco słabsze są dzisiaj waluty skandynawskie (NOK i SEK). Stabilny pozostaje funt, który wcześniej zdyskontował decyzję ogłoszoną przez premiera Johnsona o opóźnieniu o 4 tygodnie ostatniego etapu odmrażania gospodarki przez niepewność związaną z przypadkami DELTA-COVID. Szef brytyjskiego rządu wypowiedział się też na temat porozumienia ws. Irlandii Północnej, dając do zrozumienia, że liczy na pragmatyzm strony unijnej.

OKIEM ANALITYKA - pozycjonowanie pod FED

O publikacji kluczowych danych nt. inflacji CPI w USA na rynku wiadomo było znacznie wcześniej. Inwestorzy zdążyli się na nią przygotować... znaczy się ją zignorować. Na kilka dni przed czwartkową publikacją zwracałem uwagę na wyraźnie spadające rentowności amerykańskich obligacji, co było mocną sugestią, że rynek nie będzie się przejmował odczytem. Nawet, gdy ten okazał się wyższy, początkową reakcją było zignorowanie - rentowności po szybkim odbiciu, równie szybko zawróciły w dół i wybiły wcześniejsze minimum, dolar stracił, a indeksy na Wall Street poszły po nowe szczyty. Pewna refleksja pojawiła się w piątek, kiedy to trendy na rentownościach i dolarze zostały skorygowane, dobre nastroje pozostały tylko na giełdach. Trudno jest interpretować ważne dane samemu, zwłaszcza, kiedy decydenci w FED mają ciszę medialną, a tak właśnie jest teraz przed posiedzeniem w środę. Zwątpienie po tak wysokiej inflacji jest czymś normalnym, nie ma przecież pewności, czy aby nowomowa FED nie ulegnie zmianie, a w komunikacie bądź konferencji prezesa Powella nie pojawią się sugestie konieczności uważniejszego monitorowania tendencji inflacyjnych. Rynek (w zależności od interpretacji) mógłby to potraktować jako zapowiedź podjęcia dyskusji nt. zmian w polityce monetarnej w najbliższych miesiącach i pojawiłby się zapowiadany przez niektórych ekonomistów jesienny tapering, czyli ograniczeniu skali skupu aktywów. Trudno ocenić prawdopodobieństwo takiego obrotu spraw już po środowym wieczorze, niemniej rynek może próbować wcześniej się pod to dopasować. Niemniej warto ponownie wspomnieć, że w ostatnich tygodniach wiceprezesi FED (Clarida i Williams) nie wykluczali konieczności uważniejszego monitorowania inflacji i możliwości podjęcia dyskusji nt. możliwych opcji, jakie ma bank centralny, dodając jednak, że nie musi to oznaczać szybkich zmian.

Sporządził: Marek Rogalski – główny analityk walutowy DM BOŚ