Inflacja pozostała w zasadzie bez zmian, choć w przypadku inflacji bazowej mamy lekki spadek. Z drugiej strony coraz większa ilość bankierów w Stanach Zjednoczonych wskazuje na zmianę w polityce monetarnej, która teoretycznie mogłaby nastąpić jeszcze w tym roku. Czy to oznacza, że przed nami okres dominacji dolara?
Na rynku mówi się przede wszystkim o tym, że inflacja w Stanach Zjednoczonych osiągnęła już swój szczyt. Mówi się tak dlatego, że główna dynamika pozostała na niezmienionym poziomie, a na początku lat 90 oraz w 2008 roku inflacja nie przekroczyła znacząco i na długo okolic 6%. Natomiast ważniejszy jest lekki spadek inflacji bazowej, która osunęła się do 4,3% r/r z poziomu 4,5% r/r. Nie jest to duża zmiana, ale pokazuje, że możemy mieć do czynienia z faktycznym szczytem. Z drugiej strony przed nami możliwa większa presja na wzrost cen ze strony rynku pracy, który wydaje się być w coraz lepszym stanie. Pomijając ostatnie świetne dane dotyczące zmiany zatrudnienia za lipiec, wystarczy wspomnieć o tym, że liczba otwartych wakatów przekracza poziom 10 mln. Skoro wakaty nie są wypełniane, istnieje szansa, że płace w dalszym ciągu będą rosnąć.
Niemniej przy zmniejszających się rynkowych oczekiwaniach na interwencje Fedu, sami bankierzy zaczynają widzieć progres oraz potencjalny problem w inflacji. Jeśli rynek pracy będzie się poprawiał w takim tempie jak obecnie, to bez zmian w polityce monetarnej, inflacja może przyspieszyć zdecydowanie mocniej. Bankierzy tacy jak Barkin, Daly, Bullard, George czy Clarida wskazują, że widzą potencjał w ograniczeniu programu QE w tym roku. Oczywiście jednocześnie nie powinniśmy liczyć na podobną sytuację jak w 2013 roku, kiedy niespodziewanie Bernanke ogłosił możliwość redukcji skupu, co doprowadziło do silnego wzrostu rentowności. Teraz proces prawdopodobnie będzie umiarkowany i doprowadzi jedynie do krótkoterminowych burzliwych ruchów. Tak czy inaczej wszystko wskazuje na to, że można spodziewać się potencjalnej zmiany polityki monetarnej w USA jeszcze w tym roku. Co więcej, skład FOMC w roku przyszłym będzie zdecydowanie jastrzębi, co może oznaczać, że początkiem przyszłego roku, normalizacja polityki monetarnej powinna być zagwarantowana i potencjalnie może dojść do jej zacieśniania, najwcześniej w połowie przyszłego roku.
EURUSD pozostaje jednak powyżej poziomu 1,17000. Pokonanie tego poziomu oznaczałoby otwartą drogę do bardzo wyraźnych spadków. Jednocześnie przy silnym dolarze obserwujemy dalszą słabość polskiego złotego. Para USDPLN przekracza już poziom 3,81, natomiast para EURPLN ponownie zbliża się do okolic poziomu 4,60.
Michał Stajniak