To jednak nie był koniec. W połowie października prezydent Erdogan zdecydował się zwolnić trzech bankierów centralnych, którzy nie dzielili jego kontrowersyjnego poglądu na politykę pieniężną i byli przeciwni obniżeniu stóp przy blisko 20-proc. inflacji. Wzmogło to obawy, że CBRT może dalej obniżać koszt pieniądza. I te obawy się właśnie potwierdziły. Bank Centralny Republiki Turcji obciął w czwartek główną stopę aż o 200 pkt baz., do 16 proc. Rynek co prawda oczekiwał obniżki, ale rzędu 50–100 pkt baz. Zaledwie kilka sekund po komunikacie lira osiągnęła nowe historyczne minima względem dolara i euro. Para EURTRY po raz pierwszy w historii pokonała poziom 11,00, a USDTRY zbliżyła się do 9,50. Narracja tureckich bankierów centralnych jest podobna do tej utrzymywanej przez banki z innych państw – inflacja jest przejściowa i napędzana przez czynniki podażowe. Różnica jest jednak taka, że banki centralne z innych państw wolą poczekać z ewentualnymi ruchami do momentu, kiedy sytuacja się wyklaruje. Nie wspominając nawet o tym, że w innych państwach argument przejściowej inflacji jest podnoszony w kontekście wstrzymania się z ewentualnymi podwyżkami stóp, a nie obniżkami. Perspektywy dla tureckiej waluty nie są kolorowe i trudno, żeby było inaczej, kiedy bank centralny podejmuje decyzje pod wpływem presji politycznej, a osoba wywierająca tę presję uważa, że to wysokie stopy procentowe odpowiadają za wzrost inflacji.