Ale rynek piętnuje tylko niektóre waluty, podczas kiedy wobec innych wydaje się być bardziej tolerancyjny. Niemniej to, co wolno największym, tego nie mogą zrobić najmniejsi. Specyfika działania banków centralnych w krajach wschodzących w przeważającej mierze opiera się na zaufaniu rynków finansowych. Schemat zawsze był i będzie podobny - kluczowa jest tak zwana premia za ryzyko. W poszukiwaniu większych zysków inwestorzy są w stanie przymknąć oko na wiele "niedoskonałości", które objawiają się w postaci chociażby złego zarządzania finansami publicznymi, mniej stabilnym środowiskiem gospodarczym i politycznym. Potrzebne są jednak dowody na to, że druga strona działa względnie przewidywalnie. Jednym z kluczowych czynników jest tutaj komunikacja banku centralnego z rynkami finansowymi. To dlatego rynek nie piętnuje teraz nadmiernie Brazylii, gdzie inflacja przekroczyła 10 proc., czy też łagodnie podchodzi do sytuacji w RPA. Tego nie zrozumieli jednak Turcy, gdzie wizerunek banku centralnego został w ostatnich latach kompletnie pogrzebany. Elementy forward guidance porzucono na rzecz ręcznego sterowania stopami procentowymi, co stało się kompletnie nieprzewidywalne i niezrozumiałe. Być może odwrotu od poważnego kryzysu już nie ma, zresztą sam prezydent Erdogan przyznał wczoraj, że dopóki będzie rządził, będzie walczył z wysokimi stopami procentowymi.
Sytuacja na rynkach 18 listopada
Czwartek przynosi lekkie osłabienie dolara na szerokim rynku (w przestrzeni G-10 gorzej sprawuje się tylko korona norweska, na co wpływ może mieć taniejąca ropa). Uwagę zwraca spadek rentowności amerykańskich obligacji (10-letnie powróciły poniżej 1,60 proc.) przy ostrożnych komentarzach Charlesa Evansa z FED, co do podwyżek stóp procentowych, oraz oczekiwaniu na decyzję prezydenta Joe Bidena, co do nominacji nowego szefa FED (w grze jest Jerome Powell, ale duża szanse ma też teoretycznie bardziej "gołębia" Lael Brainard).
Najsilniejszy w zestawieniach jest dzisiaj dolar nowozelandzki. Wczoraj był wsparty informacjami o planach całkowitego zniesienia pandemicznych restrykcji, a dzisiaj argumentem stał się wyraźny skok kwartalnego wskaźnika oczekiwań inflacyjnych konsumentów (2-letnie podbiły w IV kwartale do 2,96 proc. z 2,27 proc. wcześniej). Rynek już wcześniej wyceniał, że RBNZ podniesie stopy procentowe na przyszłotygodniowym posiedzeniu o 25 p.b., a teraz zaczyna mieć apetyty na więcej. Waluty Antypodów wspierają też doniesienia sugerujące wyciszenie nadmiernych emocji pomiędzy USA, a Chinami po ostatnim spotkaniu prezydentów Bidena i Xi Jinpinga. Choć warto odnotować, że również australijskie władze poinformowały o planach znoszenia covidowych restrykcji. W przestrzeni G-10 przyzwoicie radzi sobie też euro (na wykresie EURUSD rysuje się krótkoterminowa formacja pod odbicie), ale i też funt. Brytyjską walutę ostatnio wspierały sygnały z Banku Anglii, oraz dane (rynek pracy i inflacja), które podbiły oczekiwania na grudniową podwyżkę stóp procentowych, a teraz doszedł do tego spadek prawdopodobieństwa politycznych przepychanek wokół protokołu irlandzkiego. Strony poinformowały, że są coraz bliżej porozumienia ws. produktów medycznych, a minister Frost wyraził nadzieję, że być może do Świąt uda się dopiąć nowy deal z Unią Europejską.
Na przeciwnym biegunie pozostaje od kilku dni turecka lira, która wyraźnie traci. Wczoraj szkodziły jej słowa prezydenta Erdogana, który dał do zrozumienia, że interes państwowy nie jest tożsamy z wysokimi stopami procentowymi. Dzisiaj o godz. 12:00 poznamy decyzję Banku Turcji i rynek nie wyklucza kolejnego cięcia o 100 p.b. do 15,00 proc. pomimo szalejącej inflacji.
EURUSD - idzie odbicie?
Wczorajszy handel na EURUSD zakończył się świecą doji, która zwyczajowo może zapowiadać jakieś przesilenie. Niemniej wydaje się, że na poważniejsze odreagowanie jeszcze nieco poczekamy. W przestrzeni medialnej pojawia się motyw, który może za jakiś czas nieco podciągnąć euro. Członek EBC z Niemiec (Isabell Schnabel) przyznała, że sytuacja może wymagać zmiany podejścia, co do prowadzonego przez bank centralny skupu aktywów. Można to odnieść do kończącego się na wiosnę programu PEPP i planach jego zastąpienia czymś innym. Szczegóły mieliśmy poznać na grudniowym posiedzeniu EBC (16.12). Niewykluczone, że w EBC zaczyna się ważyć na ile wschodzenie w kolejne QE nie będzie nazbyt ryzykowne. Warto obserwować, czy opinii pani Schnabel nie zaczną podzielać inni.