Po grudniowej decyzji Rady powoli opada kurz, jednak inwestorzy wiedzą, że zadanie zostało jedynie w części wykonane. Inflacja w grudniu może nawet przekroczyć 8% i choć w przyszłym roku powinna spadać, zejście choćby w okolice celu inflacyjnego jest mało realne. A to oznacza, że stopy procentowe muszą nadal rosnąć. Pozostaje jednak pytanie: w jakim tempie? Ktoś mógłby przypisać wczorajsze osłabienie złotego wypowiedzi Eryka Łona, który stwierdził, że być może w ogóle już nie trzeba podnosić stóp. Jednak rynek nie przywiązuje do tego zbyt wielkiej wagi. A to dlatego, że w przyszłym roku wymianie ulegnie 9 z 10 członków RPP, z czego aż 7 do końca marca. W normalnych okolicznościach uznałbym, że styczniowa decyzja będzie rozstrzygająca. Jeśli Rada podniesie stopy tylko o 25 punktów bazowych, mógłby to być sygnał wygaszania cyklu podwyżek. Jednak jak widać, od marca lub kwietnia cała retoryka i tak może stanąć na głowie. Uwaga medialna koncentruje się na kadencji prezesa. Oczywiście jego stanowisko jest najważniejsze. Tym niemniej łatwo nam zapomnieć, że prezes może zostać przegłosowany – jego głos jest kluczowy tylko w sytuacji remisu, a z zestawienia wyników głosowań wiemy (do września), że w opozycji profesor Glapiński miał co najwyżej 4 głosy. Czy to się zmieni? Zależeć to będzie w dużej mierze od nominacji. Do marca wymianie ulegnie dwóch kandydatów Senatu, dwóch prezydenta oraz trzech Sejmu. Aby można było mówić o fundamentalnej zmianie podejścia Rady wszyscy kandydaci Senatu i Prezydenta muszą mieć jastrzębie podejście (preferować zwalczanie inflacji). Obecni członkowie wybrani przez Sejm to najbardziej gołębia część Rady (preferujący niskie stopy) i tu chyba zmiana może nastąpić tylko w bardziej neutralnym kierunku, ale jest mało realne, aby którykolwiek z nich miał głosować przeciwko prezesowi. Senat zapewne wybierze jastrzębich przedstawicieli (kandydatów musimy poznać do 23 grudnia), a zatem klucz do kształtu Rady może być w rękach prezydenta.
Dziś na rynkach powinniśmy widzieć budujące się napięcie przed jutrzejszym posiedzeniem Fed – temu wydarzeniu poświęcę jutrzejszy kalendarz. Dane o inflacji producenckiej w USA (14:30) są jednymi z ostatnich przed tą decyzją. Dla złotego ciekawa może być jeszcze decyzja Banku Węgier (14:00), gdzie spodziewana jest podwyżka stóp z 2,1 do 2,4%. O 9:25 euro kosztuje 4,6443 złotego, dolar 4,1162 złotego, frank 4,4629 złotego, zaś funt 5,4372 złotego.
dr Przemysław Kwiecień CFA
Główny Ekonomista XTB