Polska gospodarka pędzi. Jak to się przekłada na grupę PZU?
Rozpędzona gospodarka to dodatkowy popyt. Rośnie zainteresowanie podmiotów gospodarczych i indywidualnych. Chcą ubezpieczyć te same aktywa na wyższe sumy albo ubezpieczyć nowe. Niskie bezrobocie i wzrost wynagrodzeń przekładają się na coraz większy popyt na usługi ubezpieczeniowe. Klienci myślą, jak ubezpieczyć rzeczy, na które pracowali przez długi czas. W zeszłym roku rynek ubezpieczeń majątkowych rósł prawie o 12 proc. W tym samym czasie na rynku komunikacyjnym obserwowaliśmy duże przeceny. Pomimo przecen OC i AC o 18–20 proc. rynek urósł. To znaczy, że liczba nowszych samochodów była większa, a sumy ubezpieczenia wyższe.
Czy większa pewność konsumenta przekłada się na większy popyt chociażby w ubezpieczeniach turystycznych czy OC w życiu?
Tak i nie. Ubezpieczenia podróżne, kosztów leczenia, mieszkań – tutaj obserwujemy wzrost. Nieco inaczej sytuacja wygląda w ubezpieczeniach na życie, gdzie rynek rok do roku jest płaski. Presja cen na rynku przekłada się na to, że te ubezpieczenia są coraz tańsze, a nie ma napływu nowych ubezpieczeń. Ludzie rzadko sięgają po dodatkowe ubezpieczenia na życie. Przeciętny Kowalski ubezpiecza się w ramach programu grupowego, czasem z żoną i dziećmi. Często brakuje świadomości, że ubezpieczenie grupowe nie odpowiada na wszystkie nasze potrzeby. Jest jeszcze duża praca po stronie ubezpieczycieli i rynku, żeby kształcić klientów.
Czy presja inflacji zadziała na firmy ubezpieczeniowe? Będzie drożej?