Jak pan ocenia obecną sytuację gospodarczą i geopolityczną w Europie i na świecie, zwłaszcza w kontekście dalszego rozwoju branży transportowo-spedycyjno-logistycznej?
Ostatnie lata to okres burzliwych zmian na całym świecie. Praktycznie co roku mamy jakieś nowe, nieprzewidywane wcześniej wydarzenia i tym samym wyzwania. W naszej branży doszło m.in. do przerwania dotychczasowych szlaków handlowych i łańcuchów dostaw. W konsekwencji mieliśmy do czynienia z zaburzeniami w przepływie towarów, produktów i surowców, zwłaszcza energetycznych. To z kolei doprowadziło do wzrostu znaczenia innych szlaków transportowych lub powstania nowych. Niezależnie od tego widzimy, że w tych trudnych czasach porty morskie nieustannie odgrywają kluczową rolę w światowej gospodarce. Również w Polsce, czy to w okresie pandemii Covid-19, czy po zbrojnym napadzie Rosji na Ukrainę, umiejętnie wykorzystywaliśmy ich potencjał.
Z danych GUS wynika, że w ubiegłym roku w polskich portach morskich załadowano i wyładowano o 23,1 proc. towarów więcej niż w 2021 r. Czy ta tendencja się utrzyma?
Położenie naszego kraju i portów ewidentnie predysponuje Polskę do odgrywania coraz większej roli na europejskiej i globalnej mapie logistycznej. Znajdujemy się na przecięciu dwóch głównych szlaków transportowych, czyli Wschód–Zachód i Północ–Południe. Oba nadal będą się rozwijać. Wprawdzie ten pierwszy, obejmujący Nowy Jedwabny Szlak, jest chwilowo zablokowany, ale trzeba zauważyć, że nie ma krótszej i bardziej optymalnej kosztowo drogi transportowej pomiędzy Chinami i UE niż właśnie ta trasa. Oczywiście istnieją też zagrożenia, które – tak jak dotychczas – w dużym stopniu są nieprzewidywalne. Mimo to polskie porty nadal powinny być ostoją dla prawidłowego funkcjonowania krajowej i regionalnej gospodarki.
W ubiegłym roku grupa OT Logistics zwiększyła przychody z podstawowej działalności obejmującej usługi portowe o 76 proc. Jak dużych zwyżek można spodziewać się w tym roku?