- Umocniliśmy naszą pozycję na rynku częściowo przez błędy naszych konkurentów. Część z nich otrzymała publiczną pomoc sięgającą 60 proc. przychodów za 2019 r. Przy marżach, jakie są w lotnictwie, nie będą w stanie uregulować tych pożyczek, co może kończyć się bankructwami – przewiduje Polaniecki.
Prezes Enter Air przyznaje, że popyt na usługi przewoźnika cały czas rośnie. - W Polsce odczuwamy większy efekt wzrostu wolumenów, z kolei za granicą może być to związane głównie z kłopotami naszych konkurentów – zaznacza.
Według Polanieckiego w Polsce za dużą część nowego popytu odpowiadają Ukraińcy. - Możliwe, że gdy wojna się skończy, część z nich wróci do kraju – podkreśla.
Spółka do nadchodzącego sezonu letniego podchodzi konserwatywnie. - Będziemy latać 32 samolotami, ale zaraz po sezonie oddajemy 2 samoloty. Następnie będziemy się przyglądać rynkowi. Jeśli będą sygnały, że popyt okaże się stabilny na następnych kilka lat, rozbudujemy flotę – zapowiada Polaniecki.
- Popyt jest duży, moglibyśmy spokojnie mieć jeszcze więcej samolotów, ale operacyjnie jest to nie możliwe, głównie dlatego, że producenci samolotów mają opóźnienia z dostawami. Zamierzamy powiększać flotę o minimalnie dwa samoloty rocznie – przypomina prezes Enter Air.