– Pierwsze półrocze było trudne dla nas i dla branży pod względem pozyskiwania nowych klientów – powiedział w czwartek Tomasz Burczyński, wiceprezes Fabrity Holding (d. K2 Holding) i prezes informatycznej spółki zależnej holdingu Fabrity.
Fabrity to software house. Zatrudnia informatyków, którzy następnie realizują projekty zleceniodawców lub przygotowane samodzielnie dla firm wymagających cyfrowych narzędzi. Jak mówił menedżer, firmy rzadko decydowały się na zmianę partnerów, a przychody pochodziły od tych dotychczasowych. – Nasi klienci się spisali – powiedział Burczyński.
W ciągu sześciu miesięcy br. Fabrity wykazało 28 mln zł przychodów operacyjnych, o 25 proc. więcej niż przed rokiem. Natomiast umowy z nowymi klientami – a wg Burczyńskiego spółka pozyskała kilku w minionych miesiącach – mają dać owoce w trwającym drugim półroczu. Szef Fabrity nie ukrywał, że pierwszych wpływów z tych kontraktów spodziewano się wcześniej i w większej skali. W drugiej połowie roku spodziewa się on większego wrostu przychodów, niż odnotowany w ciągu pierwszych sześciu miesięcy br. – Drugie półrocze jest dla nas zwykle lepsze, a nasz średnioroczny wzrost w ostatnich siedmiu lat to 34 proc. – wskazał Burczyński.
Wg niego zarząd zakłada bezpiecznie, że w br. wzrost wyniesie 20–25 proc., ale ambicje są większe i bliższe 30 proc.
Ważnym aspektem dla Fabrity są trendy na rynku pracy. – Od marca–kwietnia słyszymy o zwolnieniach w branży. To przełożyło się na większą dostępność inżynierów za dość konkurencyjne stawki. Powoli zaczynamy z tego korzystać. Optymalizujemy koszty zespołów projektowych – powiedział Burczyński. Dodał, że stawki wynagrodzeń mogą znowu wzrosnąć, jako że zależą one od kondycji rynku. Nadmienił, że celem jest, by wynik EBITDA (zysk operacyjny powiększony o amortyzację) był wyższy niż w ub.r.