[b]Pracował Pan m.in. dla austriackiego One. Jakie różnice, a jakie podobieństwa widzi Pan między polskim i austriackim rynkiem telefonii komórkowej?[/b]
Polska jest specyficzna ze względu na to, że trzej duzi operatorzy praktycznie mają taki sam udział w rynku. Zarówno w Austrii, jak i w innych krajach, w których miałem okazję pracować, różnica między największym graczem a kolejnymi była dużo większa. Być może dlatego konkurencja między nimi była dużo bardziej zajadła niż to ma miejsce – że tak to ujmę – w Polsce. Po drugie, ceny usług są tutaj bardzo tanie. [b] To w pewnym stopniu zasługa także P4. Widzi Pan miejsce na kolejne obniżki cen usług sieci Play?[/b]
Sądzę, że 29 groszy za minutę to stawka fair, przy której użytkownicy czują, że dobrze wydają pieniądze, czyli mamy do czynienia z sytuacją określaną „value for money”.
[b]Objął Pan stanowisko w maju. Czy wprowadził Pan od tego czasu coś na kształt planu optymalizacji kosztów, jak to ma miejsce w konkurencyjnych firmach?[/b]
Gdy dołączyłem do P4, było w dobrej kondycji. Starałem się wzmocnić w firmie zwyczaj świadomie ostrożnego ponoszenia wydatków. P4 nie potrzebowało specjalnego programu oszczędnościowego czy restrukturyzacji rozumianej w pełnym tego słowa znaczeniu. Teraz też będziemy w dalszym ciągu innowacyjni i nadal będziemy zaskakiwać konsumentów.