– Rynek, na którym działamy, trzyma się całkiem nieźle, choć zewsząd jesteśmy bombardowani informacjami o nadchodzącym spowolnieniu gospodarczym lub wręcz kryzysie – mówi Jarosław Jarzyński, prezes Procadu.
Przyznaje jednak, że nie wszystkie grupy zawodowe, do których spółka kieruje ofertę, radzą sobie równie dobrze jak jeszcze kilka kwartałów temu. – Bardzo słabo wygląda popyt ze strony firm projektowych, które pracują dla budownictwa drogowego. Inwestycje realizowane obecnie były projektowane dwa lata temu. Nowych projektów nie ma, więc pracownie nie chcą kupować nowych licencji i oprogramowania, bo nie mają zajęcia – tłumaczy prezes.
Bardzo dobrze, jego zdaniem, wygląda za to sprzedaż produktów i usług do sektorów mechanicznego czy motoryzacyjnego. – Nasza spółka zależna Des-Art, która jeszcze rok temu miała spore problemy, teraz nie nadąża z realizacją zleceń – opowiada Jarzyński.
Dlatego, jego zdaniem, grupa Procad powinna w tym roku wypracować lepsze wyniki niż w zeszłym. Sprzedaż miała wówczas wartość 43,9 mln zł, a zysk netto 0,56 mln zł. Po sześciu miesiącach tego roku jest to odpowiednio: 22,8 mln zł i 0,31 mln zł. – Wolałbym nie składać deklaracji, że ten rok będzie istotnie lepszy, bo musimy jednak liczyć się z załamaniem koniunktury – stwierdza Jarzyński. Przypomina, że wyniki grupy są silnie sezonowe. Najlepsze są ostatnie miesiące roku.
Przedstawiciel Procadu zapowiada, że spółka, podobnie jak w poprzednich latach, podzieli się zyskiem z akcjonariuszami, przekazując im prawie wszystkie zarobione w bieżącym roku pieniądze. Z zysku za 2010 r. wypłaciła po 9 groszy na akcję. Z wyniku za 2011 r., jeśli firma, tak jak mówi jej prezes, zarobi znacznie więcej, dywidenda będzie dużo wyższa. W poniedziałek akcje Procadu kosztowały 2,02 zł.