Dywidenda to nie wszystko

Fakt, że w Polsce mniejszy odsetek mieszkańców ma smartfony, szansa, że użytkownicy telefonii na kartę będą przechodzić na abonament, płatna telewizja i inne dodatkowe usługi – to szanse Orange Polska na wzrost przychodów, uważa Jean Francois Fallacher, nowy prezes spółki.

Aktualizacja: 23.05.2016 16:19 Publikacja: 23.05.2016 09:00

Dywidenda to nie wszystko

Foto: materiały prasowe

Czy zanim został pan prezesem Orange Polska miał pan okazję być w Polsce?

- Tak, to nie jest mój pierwszy kontakt z Polską. Kilka lat pracowałem dla firmy konsultingowej Sofrecom, należącej do grupy Orange, która miała tu swój oddział. Wtedy przyjeżdżałem do Polski, ale to już było dość dawno.

Gdy w lutym ogłoszono, że będzie pan kierował Orange Polska było to dla pana zaskoczenie?

- Przyznam, że niespecjalne. W korporacjach nic nie dzieje się z dnia na dzień, dlatego znałem swoją przyszłość wcześniej tzn. po wstępnych rozmowach z radą nadzorczą Orange Polska.

Żałował pan rozstania z Orange Rumunia?

- Pracowałem tam pięć lat. Nawiązałem wiele przyjaźni, znam tam wielu ludzi, z niektórymi bardzo się zżyłem. To naturalne, że trudno powiedzieć „do widzenia". Cieszę się jednak, że jestem teraz w Polsce. Mam kolejne wyzwania i mogę powiedzieć, że z Polakami świetnie się współpracuje.

Czym różnią się polski i rumuński rynek telekomunikacyjny, a czym Orange Polska i Orange Rumunia?

- Przede wszystkim wielkością, bo konkurencja jest podobna, czyli bardzo silna. Polski rynek telekomunikacyjny jest warty ok. 40 mld zł, rumuński ok. 14 mld zł. Operatorzy różnią się także historycznie. Orange Rumunia to gracz czysto mobilny, podczas gdy Orange Polska powstał z połączenia dawnej Telekomunikacji Polskiej oraz Centertela i cały czas działa także na rynku usług stacjonarnych. To co wspólne dla obu firm, w Polsce i Rumunii, to fakt, że w obu firmach panuje podobny duch, ludzie są zaangażowani, pełni inicjatywy i gotowi do współpracy.

Orange Polska powinien kontynuować strategię operatora konwergentnego, czy raczej zostać czysto mobilnym graczem?

- Jestem wielkim zwolennikiem konwergencji. Gdy pracowałem w Rumunii marzyłem o tym, abyśmy mogli oferować pakiety usług. Już po mojej przeprowadzce do Polski udało się podpisać umowę z RomTelecom na dostęp do sieci światłowodowej, dzięki czemu także i tam Orange będzie oferować usługi konwergentne.

Konwergencja to według mnie wielka, rynkowa szansa. Nie uważam, aby spadki w segmencie usług stacjonarnych były nieuchronne. Przeciwnie. Sądzę, że będą istnieć równolegle dwa typu dostępu do Internetu: mobilny i stacjonarny. Nie są to takie same dostępy, ale uważam je za komplementarne. Poza tym, jako Orange Polska, oprócz inwestycji w sieć mobilną LTE/4G, inwestujemy bardzo mocno w sieci światłowodowe: zarówno w sieć szkieletową, jak i tzw. ostatnią milę, aby zaoferować konsumentom nowy typ usługi. Z tych powodów nie ma mowy o sprzedaży części stacjonarnej biznesu Orange Polska i pozostania tylko graczem mobilnym.

Rozmawiamy o konwergencji, ale różnie jest ona definiowana. Co ma Pan na myśli w kontekście Orange Polska?

To oferowanie pakietu różnych usług przez jednego dostawcę. Moim zdaniem takie podejście niesie ze sobą wartość zarówno dla klientów, jak i firmy. Jeszcze raz powtórzę, że mocno wierzę w konwergencję.

Może pana zdaniem inwestycje Orange Polska w światłowody powinny przyspieszyć, czy zwolnić?

- Mamy ambitny plan i go realizujemy. Nie ma powodu, aby go zmieniać. Dziś w zasięgu sieci FTTH Orange jest ponad 800 tys. gospodarstw domowych w Polsce, do końca tego roku wzrośnie do około 1,5 mln, a w 2018 r. będzie nawet około 3,5 mln. Przed nami bardzo duże inwestycje, które uważam za kluczowe nie tylko dla firmy, ale i dla Polski, której infrastruktura telekomunikacyjna bardzo się poprawi. Dzięki temu wzrośnie też PKB. Będziemy mieli do czynienia z transformacją we wszystkich segmentach gospodarki: od bankowości, ubezpieczeń, transportu po motoryzację, branżę taksówkową, czy hotelarstwo. To cyfrowa rewolucja. Właśnie z jej powodu prowadzimy dziś inwestycje w światłowody. Nowoczesna infrastruktura wpływa na rozwój każdego kraju. Podnosi jego atrakcyjność, wspiera całe regiony i miasta, administrację publiczną, a ludziom podnosi komfort życia. Zaznaczam, że tak duże projekty wymagają otoczenia, które sprzyja długoterminowym inwestycjom w nowoczesne technologie pozostającym na zawsze w naszym kraju. Liczymy że warunki do inwestowania zostaną utrzymane, a nawet ulegną poprawie zgodnie z ogólnoeuropejskimi trendami na rynku telekomunikacyjnym.

Pozostaje otwarte istotne pytanie, czy cyfryzacja zwiększy, czy zmniejszy liczbę miejsc pracy. Jaka jest pana opinia?

- Uważam, że zwiększy. Cyfryzacja pozwala zarządzać biznesem zdalnie, tworzy nowe zawody i specjalizacje. Najlepszym dowodem są przykłady wielu nowych biznesów i start-upów, które powstały w ostatnich 10 latach. Wszędzie gdzie pojawiają się nowoczesne technologie widać rozwój i poprawę jakości życia mieszkańców.

Konwergencja, inwestycje w infrastrukturę, czy to oznacza, że Orange Polska będzie zawsze właścicielem infrastruktury, którą buduje, czy też myśli pan może o innych modelach biznesowych?

- Zdajemy sobie sprawę, że nie będziemy jednym graczem inwestującym w infrastrukturę. Pojawi się też znów wsparcie unijne, co jest dobra wiadomością, ponieważ pomoże zwiększać zasięg nowoczesnych łączy. Z jednej strony pozostaniemy właścicielami sieci, w którą dziś inwestujemy i będziemy dalej inwestować. Z drugiej nie zamykamy się na rozmowy z innymi podmiotami, które mają mądre biznesowo plany by wykorzystać naszą infrastrukturę.

Pytam także dlatego, że Orange i T-Mobile mają w Polsce joint venture Networks!. Co pan o nim sądzi: ma sens, powinno się rozwijać, a może - jak mówią plotki - powinno zostać sprzedane?

- Uważam, że to świetny model biznesowy. W oparciu o obserwacje z polskiego rynku wprowadziłem go także w Rumunii we współpracy z Vodafone. Bardzo wierzę w takie rozwiązania. Dlaczego? Ponieważ działamy na dojrzałym rynku, na którym takie joint venture i współpraca w zakresie współkorzystania z infrastruktury, daje duże korzyści operatorom oraz klientom. Dzięki oszczędnościom możemy oferować niższe ceny usług. Dlatego planujemy kontynuowanie współpracy w ramach Networks! i nie mamy planów sprzedaży tej firmy. Nie zapadły przy tym jeszcze decyzje, czy i w jakim stopniu kooperacja dotyczyć będzie sieci 4G/LTE w paśmie 800 i 2600 MHz. To dopiero przed nami.

Byłby pan zwolennikiem dołączenia do Networks! kolejnych graczy?

- Takie projekty nigdy nie są zamknięte i ograniczone do dwóch podmiotów. Jesteśmy otwarci na rozmowy z zainteresowanymi firmami.

Są tacy zainteresowani?

- W tej chwili nie ma.

Orange Rumunia w 2015 roku zanotował wzrost przychodów. Myśli pan, że w przypadku Orange Polska stanie się to w 2018 r. - jak zapowiedział pana poprzednik, czy może wcześniej?

- W Rumuni chwilę trwało zanim firma zanotowała wzrost przychodów. Doskonale pamiętam, w jakim była momencie w 2011 roku. Jeśli chodzi o Orange Polska, to w pełni podpisuję się pod deklaracjami złożonymi przez mojego poprzednika Bruno Duthoit. Uważam, że wzrosty będą zależały od tego, w jaki sposób sprzedamy naszą ofertę i usługi klientom. Moim zadaniem jest, abyśmy robili to jak najlepiej.

Co sprawiło, że w Rumunii udało się uzyskać wzrost przychodów?

- Złożyły się na to przede wszystkim dwa czynniki. Z jednej strony rosło grono klientów kontraktowych, ponieważ coraz więcej osób, chcących posiadać smartfon, decydowało się podpisać umowę. Z drugiej strony rosły przychody z nowej usługi - płatnej telewizji, którą Orange Polska ma od wielu lat.

Chce pan powiedzieć, że płatna telewizja nie będzie już źródłem wzrostu przychodów Orange Polska?

- Moim zdaniem będzie przyczyniała się do wzrostu. Kolejnych szans upatrywałbym także w rosnącej penetracji smartfonów, która jest nadal niższa niż w krajach Europy Zachodniej, migracji klientów z telefonii na kartę na abonament, co może przyspieszyć także procedowana właśnie ustawa antyterrorystyczna. W segmencie mobilnym korzyści przyniesie rozbudowa sieci LTE/4G, dzięki której będziemy mogli zaoferować dużo szybszy mobilny Internet niż kiedykolwiek w przeszłości. Obecnie docieramy z taką siecią do 90 proc. populacji, ale zasięg rośnie z dnia na dzień. W segmencie stacjonarnym - jak wspomniałem - inwestujemy w światłowody, dzięki którym powinniśmy z czasem zahamować spadek liczby abonentów usług stacjonarnych. Jeśli chodzi o płatną telewizję na pewno jest wiele do zrobienia. Proszę pamiętać, że mamy też dodatkowe nowe usługi: sprzedaż energii i Orange Finanse, które są jak dzieci, szybko rosną i z czasem będą coraz większe.

Co chciałby pan zmienić?

- Uważam, że w przypadku telekomów źródło sukcesu leży w konsekwentnej realizacji strategii: jakości obsługi klienta, umiejętności reakcji na jego potrzeby i budowaniu nowoczesnej sieci.

Czy to oznacza zapowiedź zmian w strukturze zarządzania?

- Zmiany powinny być widoczne przede wszystkim w naszych salonach, na infolinii i w ofercie.

Liczba salonów operatorów od lat kurczy się. Będzie tak nadal w przypadku Orange Polska?

- Jesteśmy już blisko optymalnej liczby salonów.

Bruno Duthoit i Maciej Nowohoński deklarowali, że Orange Polska będzie wypłacać dywidendę w kolejnych latach, a przynajmniej w 2017 r. Może pan podtrzymać tę deklarację?

- W tym roku wypłacamy dywidendę w wysokości 25 gr na akcję. Co do przyszłości, naszym zamiarem jest, aby wypłacać dywidendy i mówiliśmy o tym przy prezentacji planu strategicznego w lutym br. Moim celem, jako prezesa Orange Polska jest powrót do wzrostów przychodów firmy i zwiększenie wartości spółki dla akcjonariuszy. Dziś jesteśmy w okresie dużych inwestycji. Uważam też, że firma powinna w jeszcze większym stopniu skupić się na obsłudze klientów. Dywidenda to konsekwencja tego, co robimy.

Od poziomu dywidendy zależą dziś wyceny akcji telekomów...

- Uważam, że wycena akcji nie zależy tylko od dywidendy, ale także od tego, jaką przyszłość ma przed sobą firma i jak będzie się rozwijać. To pewna wypadkowa i wierzę, że inwestorzy ją rozumieją. Tym bardziej, że w przypadku sektora TMT, w którym działamy i który szybko się zmienia, a konkurencja jest coraz większa - to właśnie inwestycje są konieczne.

Sądzi pan, że to możliwe, że inwestorzy będą postrzegać Orange, jako firmę wzrostową?

- Tak uważam, ale najpierw to musimy udowodnić.

Musimy na to zaczekać do 2018 roku?

- Powrót na ścieżkę wzrostu wymaga czasu.

Widzi pan miejsce na podwyżki cen usług w Polsce? Zrobi pan to?

- Nie zamierzamy podnosić cen usług. Trzeba jednak pamiętać, że ceny w Polsce są jednymi z najniższych w Europie, a firmy przeprowadziły znaczące inwestycje. Dlatego w kontekście całego rynku uważam, że nie jest to niemożliwe. Taki rynek jak Polska powinno być stać na utrzymanie kilku inwestujących graczy.

Co pan sądzi o aukcji LTE, w efekcie, której m.in. Orange Polska zdobył częstotliwości?

- Nie chcę tego komentować, gdyż nie było mnie w Polsce, kiedy aukcja się odbywała. Mogę tylko powiedzieć, że jesteśmy zadowoleni, że zdobyliśmy częstotliwości, ponieważ są kluczowe dla dalszego rozwoju firmy i będą dobrze służyły naszym klientom.

Inwestorzy strategiczni decydują się ostatnio częściej niż kiedyś na wycofywanie spółek z warszawskiej giełdy. Orange tu zostanie?

- Tak, zostanie. Orange Polska jest długoterminowym inwestorem. Dla nas bycie na giełdzie ma sens.

Ostatnie pytanie. O przejęcia. Widzi pan w Polsce firmy, które warto kupić?

- Będziemy się koncentrować na realizacji planu strategicznego, zakładającego m.in. wzrost satysfakcji klientów, inwestycje w sieci 4G/LTE i FTTH. Oczywiście, polski rynek jest dość interesujący ze względu na liczbę graczy, szczególnie w segmencie stacjonarnym. Jako jego lider będziemy mieć oczy otwarte.

Technologie
Hiobowe wieści z 11 bit studios. Wiemy o którą grę chodzi
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Technologie
PCF Group nie pozyskało finansowania. Co zrobi?
Technologie
Decyzja sądu uderza w notowania Cyfrowego Polsatu i Zygmunta Solorza
Technologie
Zygmunt Solorz wydał oświadczenie. Zgaduje dlaczego jego dzieci mogą być nerwowe
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Technologie
PCF Group nie zdobyło pieniędzy. Co teraz zrobi?
Technologie
To już pewne. Comarch zniknie z giełdy