Inwestorzy kontrolują Play Communications poprzez swoje wehikuły, podmiot o nazwie Impera Holdings (emitent obligacji notowanych w Luksemburgu) oraz spółkę Play Holdings 1, która będzie sprzedawać akcje w IPO.
Jak poinformowano, sprzedający liczą, że za jedną akcję Play Communications uzyskają maksymalnie 44 zł. W ciągu dnia agencja Bloomberg poinformowała, że na potrzeby rozmów z inwestorami instytucjonalnymi (czyli w trakcie tzw. budowy księgi popytu) zaproponowano widełki 34–44 zł za walor.
Przy maksymalnej cenie cały pakiet przeznaczony na sprzedaż (do 121,6 mln sztuk, uwzględniając pulę, którą banki będą mogły przez pewien czas stabilizować notowania) wart jest 5,3 mld zł, a wszystkie walory operatora 11,2 mld zł. Według Joergena Bang-Jensena, prezesa operatora sieci Play, taką wycenę uzasadnia proporcja średniej stopa dywidendy na akcję (5,8 proc.), jaką oferuje rynek akcji, i jej zestawienie z proponowaną przez operatora przyszłoroczną wypłatą (650 mln zł).
Po maksymalnej cenie, jak zwykle, zapisywać mogą się od wtorku na akcje inwestorzy indywidualni. Ci, którzy zrobią to do 7 lipca, mogą liczyć, że ich zapisy nie zostaną zredukowane w takim stopniu jak pozostałych osób. W tym samym czasie zapisy będą mogli składać też wybrani pracownicy Playa. Przysługuje im 15-proc. dyskonto.
Jaki potencjał
Bang-Jensen podkreślał efektywność przedsiębiorstwa w monetyzowaniu biznesu i podtrzymał przyjętą politykę dywidendową zakładającą, że w kolejnych latach operator będzie przeznaczał na wypłatę dla inwestorów 65–75 proc. skonsolidowanych wolnych przepływów pieniężnych po uwzględnieniu płatności z tytułu leasingu za rok poprzedzający.
Play kusi inwestorów nie tylko dywidendą, ale także zapowiedziami dalszego wzrostu biznesu. – Zakładamy, że nasze przychody będą rosnąć w średnim jednocyfrowym tempie w kolejnych latach i będziemy nadal poprawiać marżę EBITDA – powiedział Bang-Jensen.