Z tej różnicy zdają sobie na pewno sprawę zarówno oferujący akcje Playa, jak i zarząd firmy. Jak pisaliśmy, przedział cenowy na potrzeby rozmów z inwestorami instytucjonalnymi został ustalony na 34–44 zł. Przy dolnym progu wycena Play Communications jest właśnie około 20 proc. niższa niż maksymalna.
Czy taka będzie ostatecznie, okaże się 13 lipca, ale trzeba brać pod uwagę scenariusz, że oczekiwania inwestorów kupujących i sprzedających walory udziałowców spotkają się gdzieś pośrodku.
Za co premia
Za tym, aby wyceniając walory Playa, przypisać mu pewną premię wobec średniej rynkowej, przemawia przynajmniej kilka argumentów. To historia sukcesu telekomu, który został zbudowany w dziesięć lat praktycznie od zera, choć nie bez lokalnego doświadczenia (pierwszym sporym udziałowcem była Netia) i wsparcie władz kraju. Anna Streżyńska, wówczas prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej, przyznała Playowi tzw. asymetrię w rozliczeniach hurtowych z konkurentami i pod jej naciskiem Polkomtel (wtedy państwowy) zawarł z Playem pierwszą umowę roamingu krajowego, udostępniając mu swoje maszty.
Dziś, jeśli nawet Play cieszy się sentymentem minister cyfryzacji, to nie może liczyć na specjalne traktowanie. Z rynkowego „challangera" wyrósł na gracza numer dwa pod względem liczby użytkowników i dogonił konkurencję pod względem skali obrotów.
Dobrą wiadomością dla inwestorów jest też przekonanie zarządu, któremu przewodzi Joergen Bang-Jensen, że telekom nadal może powiększać przychody (choć w jednocyfrowym tempie) i poprawiać rentowność. Bang-Jensen zapewnia przy tym, że wysoki poziom przepływów gotówkowych wypracowywany przez Playa zapewnia mu środki na planowane inwestycje w infrastrukturę i pozwoli także wypłacać dywidendę. Informuje też, że firma nie planuje emisji nowych walorów.
Jakie czynniki ryzyka
W prospekcie Playa można znaleźć liczne czynniki ryzyka, w tym związane z niestabilną sytuacją prawną w Polsce. Negatywnie na zyski Playa może wpłynąć nowe prawo regulujące opłaty za usługi w roamingu (Bang-Jensen zapewnia, że tegoroczny wpływ będzie niewielki), rosnąca konkurencja np. T-Mobile Polska (o trudnościach w realizacji umowy roamingu krajowego już pisaliśmy, a ostatnio T-Mobile pokazuje, że stać go na walkę ceną z Playem o klientów), czy też słabsza niż u innych operatorów oferta płatnej telewizji. Bang-Jensen zapewnia, że Play chce rozwijać tę część biznesu, ale nie zdradza, w jaki sposób. Zapewnia, że Play pozostanie operatorem mobilnym i nie ma planów przejmowania dostawców usług stacjonarnych (sugeruje to DM PKO BP w analizie dotyczącej pierwotnej oferty). Zdaniem innych analityków to dobra wiadomość, ponieważ komórkowy biznes jest mniej kapitałochłonny niż stacjonarny.