W środę na małej giełdzie zadebiutował Legimi, działający na rynku e-książki. Popyt dopisywał, gdyż niedługo po rozpoczęciu handlu notowania spółki rosły o 29 proc., do 31 zł.
Legimi w zamian za opłatę abonamentową oferuje użytkownikom dostęp do cyfrowej biblioteki.
– W ofercie mamy 60 tys. e-booków. Jeszcze w 2015 r. mieliśmy bazę mniejszą niż 10 tys. tytułów, więc rozwój dostępności tytułów pokazuje potencjał rynkowy. W ofercie mamy również audiobooki i książki drukowane. Kierujemy uwagę naszych klientów także na zakupy egzemplarzowe tych produktów, nie każdy bowiem czyta tak dużo, żeby wykupywać od razu subskrypcję – tłumaczy „Parkietowi" Mikołaj Małaczyński, prezes Legimi.
Debiutowi nie towarzyszyła emisja akcji. Do obrotu trafiło łącznie około 1 mln akcji.
– W pierwszej kolejności chcieliśmy wywiązać się podczas debiutu z zobowiązania wobec inwestorów instytucjonalnych i indywidualnych, którzy zainwestowali w nas w ramach emisji publicznych w modelu crowdfundingu. Wówczas składaliśmy obietnicę wprowadzenia akcji na giełdę i teraz się z tego wywiązaliśmy – mówi Małaczyński. Dodaje on, że spółka nie potrzebuje obecnie dokapitalizowania. Jedyne działania wokół akcji będą dotyczyły programu motywacyjnego, ale będą to nieduże parkiety.