Prezes DataWalku Paweł Wieczyński wskazuje, że na razie jednym z wąskich gardeł biznesu jest brak pełnych referencji w Ameryce Północnej. Tam w przypadku wielu projektów spółka znajduje się na etapie pierwszych miesięcy użytkowania systemu przez największych klientów albo jeszcze w początkowych fazach wdrożenia.
Czwarty kwartał w tej branży zazwyczaj jest okresem żniw. Wieczyński podkreśla, że klienci, niezależnie od typu kupowanej licencji, mogą też poszerzać zakres umów.
– Wartość licencji rośnie wraz ze zwiększeniem wykorzystania danych lub dodaniem kolejnych użytkowników. To powoduje, że licencja, której wartość zaczęła się od kilkuset tysięcy dolarów, może wzrosnąć do kilku milionów, oczywiście w zależności od tego, jak duży jest klient – podkreśla.
W czwartek kurs DataWalku lekko spadał i oscylował w okolicach 239 zł, co implikuje kapitalizację prawie 1,2 mld zł. Opublikowane rano wyniki za II kwartał były zgodne z wcześniej zaprezentowanymi wstępnymi danymi. DM BOŚ podkreśla, że przepływy operacyjne spółki w zeszłym kwartale były ujemne (-4,6 mln zł) pomimo dodatniego zysku netto. Spowodowane to było wzrostem należności o 10 mln zł w ujęciu kwartał do kwartału.
Analitycy zwracają też uwagę na wartość tzw. lejka sprzedażowego. Pod koniec września 2021 r. wynosiła ona w sumie 20 mln USD, w tym 9,6 mln USD na rynku amerykańskim oraz 10,4 mln USD na pozostałych rynkach. DM BOŚ podkreśla, że mimo wysokich przychodów wypracowanych w II kwartale 2021 r. (zaraportowana sprzedaż „opuszcza" lejek), wartość lejka sprzedażowego jest prawie rekordowa.