Zaskakująco, ponieważ fundamenty dla metalu były co najmniej dobre. Ceny metali szlachetnych pozostają jednak pod presją rosnącej Wall Street i niskiej awersji do ryzyka na światowych rynkach.

Za notowaniami złota podążały ceny pozostałych metali szlachetnych. Srebro zakończyło tydzień lekko pod kreską i kosztuje około 16,9 dolara za uncję. Nieco lepiej spisała się platyna, która wzrosła o 0,5 proc., do ponad 920 dolarów za uncję. Z grupy po raz kolejny wyłamał się tylko pallad, który wzrósł aż o 3 proc. Uncja metalu kosztuje obecnie ponad 1000 dolarów i praktycznie centy dzielą ją od rekordu wszech czasów z przełomu tysiąclecia.

Nowym szefem Fedu został Jerome Powell, kontynuator polityki Janet Yellen. Jednak kurs złota nie zareagował ani na tę nominację, ani na gorsze dane z amerykańskiego rynku pracy w październiku. Stopa bezrobocia co prawda spadła do 4,1 proc. i jest najniżej od 17 lat, jednak zatrudnienie wzrosło w tym czasie mniej, niż oczekiwano.

Notowania złota pozostają pod presją dalszych zwyżek na Wall Street. Najważniejsze indeksy zaliczyły w ubiegłym tygodniu kolejne rekordy. Świetne wyniki giełd akcji zazwyczaj skutkują rosnącą, negatywną presją na ceny metali szlachetnych. Zwłaszcza jeśli towarzyszy im rekordowo niski poziom awersji do ryzyka na światowych rynkach, co potwierdzają dołujące notowania Indeksu VIX, zwanego też indeksem strachu.