W zasadzie metale, ale nie te szlachetne, a przemysłowe, radziły sobie świetnie przez cały rok, a końcówka grudnia to również przebudzenie na rynku złota oraz srebra.

Od początku roku miedź podrożała o ponad 30 proc., z czego tylko w grudniu o ponad 7,5 proc., co ma związek ze wstrzymaniem prac czołowych producentów surowca w Chinach na rozkaz tamtejszych władz, które m.in. w ten sposób chcą walczyć ze smogiem i zanieczyszczeniem powietrza. Niemniej jednak wzrost cen surowców przemysłowych zawdzięczamy także fazie cyklu koniunkturalnego, w którym jesteśmy, czyli globalnego wzrostu i zwiększonego popytu. Obok miedzi silnie drożało także aluminium, które od początku roku poszybowało o prawie 35 proc. w górę. Natomiast ceny palladu wspięły się do najwyższych poziomów od 2001 roku, w ostatnich 12 miesiącach rosnąc o ponad 50 proc.

Warto również odnotować, że grudzień to także miesiąc przebudzenia na złocie oraz szczególnie na srebrze, które w miarach historycznych cen oraz w miarach porównania do innych metali jest bardzo tanie. Od połowy grudniu notowania tego metalu podrożały od ponad 7 proc., a złota o prawie 5 proc.

Tak znaczące zwyżki ogólnie cen surowców mogą świadczyć o tym, że pomału będzie kończyć się faza ożywienia gospodarczego i będziemy przechodzić do fazy boomu, gdzie zobaczymy już mocno przeszacowane ceny akcji oraz wyższe rentowności obligacji wraz z cyklami podwyżek stóp procentowych.