Kurs złota stracił w minionym tygodniu 1,2 proc. i na koniec handlu w piątek wyniósł 1315 dolarów za uncję.

Obciążeniem dla metali szlachetnych w minionym tygodniu okazał się amerykański dolar, który odbił w ubiegłym tygodniu półtora procent w górę, po tym jak wcześniej osiągnął najniższy poziom od trzech lat. Rosnący dolar niekorzystnie wpływa na notowania kruszców, ponieważ ogranicza popyt w krajach poza Stanami Zjednoczonymi.

Spadkom cen towarzyszyła duża korekta na Wall Street. Dlaczego inwestorzy zignorowali dużą korektę na rynkach akcji, a skupili się na niewielkim odbiciu amerykańskiego dolara? Rzeczywiście, to rzadki obraz, kiedy giełdowe indeksy spadają ramię w ramię z kursami kruszców. Zdarza się to jednak, kiedy globalne rynki wpadają w początkową fazę korekty. Inwestorzy w pośpiechu zamieniają najbardziej płynne aktywa na gotówkę, zwłaszcza jeśli te zdążyły wygenerować zyski. Patrząc przez pryzmat tych dwóch czynników, „papierowe" złoto wydaje się pierwsze do upłynnienia.

Jeśli korekta podąży jeszcze bardziej w dół, czas powinien sprzyjać notowaniom złota. Wraz ze spadającymi indeksami inwestorzy nabiorą większych obaw do rynków akcji. W takiej sytuacji popyt na najbardziej bezpieczne aktywa powinien rosnąć.