To w sposób oczywisty rodzi pytanie o charakter tych spadków. Czy to zwykła realizacja zysków? Czy jednak pierwszy krok w kierunku odwrócenia trendu?
Mając na uwadze, że spadki zbiegły się w czasie z dekoniunkturą na giełdach i mocniejszym dolarem, co w obu przypadkach wciąż należy traktować jako ruch korekcyjny, to również i niższe notowania ropy trzeba tak traktować. Szczególnie że ostatnie prognozy OPEC wskazują na oczekiwany wzrost popytu na surowiec, natomiast sam kartel dość ściśle przestrzega nałożonych na siebie ograniczeń produkcji.
Rośnie produkcja ropy w USA, przekraczając poziom 10 mln baryłek dziennie. Ten wzrost może być w najbliższym czasie kontynuowany, bowiem liczba wiertni jest obecnie najwyższa od prawie trzech lat. Dodatkowo rosną zapasy ropy w USA, co też powinno przekładać się na niższe ceny.
Wobec tego należy przyjąć, że w II połowie lutego spadki cen ropy mogą być kontynuowane, docierając w skrajnym scenariuszu nawet do strefy wsparcia 54,30–54,80 dol. za baryłkę. Jednakże to cofnięcie wciąż należy traktować jako korektę, docelowo oczekując przynajmniej powrotu do 66–67 dol. za baryłkę, za którym to scenariuszem przemawia przede wszystkim utrzymująca się dobra koniunktura w światowej gospodarce.