Od tamtego momentu kontrakt podrożał o ponad 70 proc., ustanawiając szczyt w grudniu 2017 r. Od tamtego czasu do teraz cena cofnęła się o zaledwie 4 proc. Zatem skąd założenie, że miedź nie cieszy się dużym zainteresowaniem wśród inwestorów?

Wynika ono z przeglądu tego, co dzieje się na rynku kontraktów terminowych w Stanach Zjednoczonych, które to dane poznajemy co piątek w ramach raportu Commitments of Traders publikowanego przez komisję CFTC.

A teraz po kolei.

Gdy we wrześniu kontrakt na miedź dotarł do 3,17 USD za funt surowca, to liczba tzw. pozycji długich netto (różnica między pozycjami długimi i krótkimi na kontrakcie terminowym dla spekulantów) wynosiła 125 372. Natomiast gdy kontrakt w lutym dotarł do 3,27 USD, to liczba pozycji „net long" spadła do zaledwie 36 264 kontraktów.

Oznaczać to może, że przy szczytach na miedzi obserwujemy tzw. fazę dystrybucji, a więc systematycznego zamykania pozycji, które dawały zarobić inwestorom w zasadzie przez pełne dwa lata. Zatem jeśli faktycznie duzi spekulanci na rynku futures pozbywają się pozycji długich, to rosną szanse załamania się tego rynku lub nawet rozpoczęcia gry „na krótko" na miedzi. To również może mieć przełożenie np. na KGHM czy nawet na cały WIG20.