Co droższa ropa oznacza dla giełdowych firm

Sytuacja geopolityczna budzi obawy, czy skala dostaw surowca i paliw będzie odpowiadała zapotrzebowaniu. Sprawdzamy, jak obecna sytuacja na rynku przekłada się na perspektywy Orlenu i innych spółek z GPW.

Publikacja: 25.03.2024 06:00

Notowania ropy naftowej zazwyczaj w sposób bezpośredni przekładają się na wyniki osiągane przez spół

Notowania ropy naftowej zazwyczaj w sposób bezpośredni przekładają się na wyniki osiągane przez spółki w biznesie wydobywczym. W Norwegii obowiązujące podatki mocno jednak ograniczają możliwości generowania gotówki. Fot. Carina Johansen/Bloomberg

Foto: Carina Johansen

Od trzech miesięcy kurs ropy naftowej powoli, ale systematycznie rośnie. Surowiec gatunku Brent jeszcze w pierwszej połowie grudnia kosztował poniżej 75 USD za baryłkę. Od kilku dni handluje się nim już po ponad 85 USD. Do zwyżki mogło przyczynić kilka informacji.

Według Roberta Brzozowskiego, wiceprezesa zarządu ds. handlu w Unimocie, to w dużej mierze konsekwencja niespokojnej sytuacji geopolitycznej. – Ataki rebeliantów Huti na statki, w tym tankowce, skutecznie odstraszyły armatorów, którzy zmuszeni są wybierać okrężną drogę, co przekłada się na wydłużenie łańcucha logistycznego, opóźnienie w dostawach i tym samym wzrost kosztów. Z drugiej strony również ataki ukraińskich sił zbrojnych na rafinerie w Rosji mają pośredni wpływ na wzrost cen ropy, ponieważ rodzą obawy o możliwość utrzymania podaży paliw gotowych z Rosji, a co za tym idzie – światowy bilans paliw – twierdzi Brzozowski. Zauważa, że mając na uwadze niestabilną sytuację i trudny do przewidzenia termin ustania tych niesprzyjających czynników, trudno prognozować, kiedy nastąpi wyhamowanie wzrostu cen ropy, a docelowo być może jej trend spadkowy.

W ocenie wiceprezesa Unimotu sama podaż ropy jest na wystarczającym poziomie. Menedżer skłania się nawet do tezy, że na globalnym rynku panuje niewielka nadprodukcja. Ze względu na wyzwania logistyczne nie znajduje to jednak odzwierciedlenia w niższej cenie surowca.

Nieco inaczej widzi to Krzysztof Kozieł, analityk BM Pekao. – Jeszcze niedawno na globalnym rynku większość instytucji zajmujących się prognozami oczekiwała nadpodaży ropy, ale dziś już wiadomo, że były one w błędzie. W Europie poprawia się popyt na benzynę, bo sprzedaje się więcej pojazdów hybrydowych, a za chwilę zapotrzebowanie na wszystkie paliwa płynne zacznie sezonowo rosnąć, zwłaszcza w USA – twierdzi. Do tego należy dodać możliwe obniżki stóp procentowych, które powinny pobudzić światową gospodarkę, a co za tym idzie, konsumpcję diesla.

Zyskowne rafinerie

Spośród polskich firm ropa zdecydowanie największe znaczenie odgrywa w działalności koncernu z siedzibą w Płocku. – W Orlenie ceny ropy mają m.in. wpływ na downstream i upstream (biznes rafineryjno-petrochemiczny i wydobywczy – red.). Ceny ropy są obecnie wyższe, niż zakładaliśmy, ale większe znaczenie wydaje się mieć przecena na rynku gazu – mówi Michał Kozak, analityk Trigon Dom Maklerski. Zauważa, że na wyniki I półrocza mocno będzie wpływała danina pobierana od nadzwyczajnych zysków na działalności wydobywczej. Jej łączna kwota szacowana jest na 15,4 mld zł. Jednocześnie w ubiegłym roku w biznesie rafineryjnym grupa miała do czynienia z wyjątkowo sprzyjającym otoczeniem. Kozak oczekuje spadku wyników Orlenu, w ujęciu rok do roku, zarówno w I kwartale, jak i w II kwartale.

W 2023 r. koncern zwiększył przychody o 31,9 proc., a kluczowy wskaźnik, czyli zysk EBITDA LIFO, wzrósł o 15,5 proc. W tym kontekście trzeba jednak pamiętać, że w 2022 r. tylko przez kilka miesięcy były konsolidowane wyniki Lotosu (został przejęty 1 sierpnia 2022 r.) i PGNiG (przejęty 2 listopada 2022 r.). Mimo to w 2023 r. grupa zanotowała spadek zysku netto o 30,6 proc. Przy okazji publikacji tych wyników Orlen podał kilka szacunków na ten rok. Oczekuje m.in. ceny ropy na porównywalnym poziomie jak w ub.r, czyli około 82 USD. W tym kontekście warto zauważyć, że w Polsce, Czechach i na Litwie jest on największym odbiorcą ropy. Koncern w płockiej rafinerii przerabia do 16,3 mln ton surowca rocznie, a w gdańskiej do 10,5 mln ton, ale w przypadku tej drugiej instalacji 30 proc. udziałów ma Saudi Aramco. Ponadto Orlen zużywa do 8,7 mln ton ropy w Czechach i do 10,2 mln ton na Litwie. Wykorzystuje ją głównie do produkcji benzyn i oleju napędowego. W ub.r. koncern przerobił łącznie ponad 38,5 mln ton ropy, czyli o 4 proc. więcej niż w 2022 r. Mimo to w biznesie rafineryjnym zanotował spadek zysku EBITDA LIFO aż o 58 proc. W tym roku wyniki mogą być jeszcze słabsze, gdyż Orlen oczekuje spadku marży rafineryjnych do około 12 USD za baryłkę przerobionej ropy. Z drugiej strony trzeba zauważyć, że historycznie nawet taki poziom marż należy do najwyższych. Co więcej, w tym roku są one znacznie wyższe od przewidywań Orlenu. W styczniu sięgały 13,9 USD, a w lutym już 17,3 USD.

Według Krzysztofa Kozieła czynnikiem sprzyjającym notowaniom ropy i paliw mogą być działania Ukrainy podejmowane podczas wojny z Rosją. Chodzi o ataki na rosyjskie rafinerie, które już mogły ograniczyć łączne moce tamtejszych instalacji o 10–20 proc. Do tego dochodzą niskie zapasy i wyłączenia rafinerii w USA oraz zwyżkujący popyt na benzyny w krajach rozwiniętych, co jest związane z coraz większą liczbą kupowanych samochodów hybrydowych. – Utrzymująca się dobra sytuacja w rafinacji powinna mieć pozytywny wpływ m.in. na wyniki Orlenu i MOL-a. Cały czas trudne warunki panują za to w biznesie petrochemicznym, co może być konsekwencją braku wyraźnego ożywienia gospodarczego w Europie i Chinach – przypuszcza analityk BM Pekao.

Słabo w petrochemii

Orlen nie podaje wysokości marż petrochemicznych do czerwca ubiegłego roku. Co więcej, usunął informacje nawet o tych za miesiące styczeń–maj 2023 r. Przekonuje, że cały czas testuje nową formułę, która będzie znacząco zmieniona, głównie w związku z urealnieniem koszyka produktów petrochemicznych, wchodzących w skład tego wskaźnika. Z drugiej strony podaje, że w tym roku oczekuje wzrostu marż petrochemicznych o około 5 proc. – w efekcie stabilizacji notowań gazu ziemnego i poprawiającej się konkurencyjności gospodarki europejskiej, wpływającej na zwiększenie utylizacji jednostek produkcyjnych. Czy to wystarczy, aby osiągnąć zyski, nie wiadomo. W zeszłym roku biznes petrochemiczny Orlenu zanotował 0,5 mld zł straty EBITDA LIFO wobec 3,37 mld zł na plusie w 2022 r.

Płocki koncern co do zasady zarabia też na pozyskiwaniu surowców ze złóż. – Kurs ropy w sposób bezpośredni wpływa m.in. na wyniki tych firm, które mają mocno rozwinięty biznes wydobywczy. Orlen istotne ilości tego surowca wydobywa jednak w Norwegii, a tam obowiązują wysokie podatki, co w sposób znaczący ogranicza generację gotówki – mówi Kozieł. Znacznie lepiej na wydobyciu wychodzą firmy eksploatujące złoża w krajach o bardziej sprzyjających reżimach podatkowych, m.in. OMV i MOL. Ile konkretnie koncerny zarabiają na wydobyciu ropy, jednak nie wiadomo, gdyż co do zasady podają wyniki dla wszystkich węglowodorów pozyskiwanych z eksploatowanych złóż, a więc również gazu ziemnego, kondensatu i innych surowców im towarzyszących. Nie zmienia to faktu, że ze względu na spadki cen ropy i gazu biznesy wydobywcze giełdowych spółek zanotowały w 2023 r. istotne zniżki przychodów i zysków. Wzrost kursu ropy może jednak w tym roku ich sytuację poprawić.

Wprost na zmianach cen powinien zyskać zwłaszcza Serinus Energy. W ubiegłym roku grupa wypracowała zaledwie 74,8 mln zł skonsolidowanych przychodów, co w porównaniu z 2022 r. oznaczało spadek o 66 proc. W efekcie poniosła 54,5 mln zł straty netto. Rok wcześniej wypracowała 7,3 mln zł zysku netto. Coraz gorsza kondycja finansowa Serinusa to głównie konsekwencja kolejnej dużej zniżki wydobycia gazu w Rumunii. Z drugiej strony zanotowano niewielki wzrost produkcji w Tunezji, gdzie dominującym surowcem jest ropa. Co więcej, to w Tunezji spółka koncentruje się obecnie na działaniach zmierzających do zwiększenia wydobycia. „Duże, nie w pełni zagospodarowane i jednocześnie dobrze rozpoznane złoże Sabria oferuje znaczne możliwości w tym zakresie. Inwestycje w system mechanicznej eksploatacji złoża, a z czasem także w nowe odwierty umożliwią wzrost wydobycia w perspektywie krótkoterminowej” – stwierdził Serinus w raporcie rocznym.

Koszt kapitału

Michał Kozak przekonuje, że kursu ropy ma za to niewielki wpływ na kondycję grupy Unimot, mimo że jej działalność opiera się na handlu produktami ropopochodnymi. – Kluczowe znaczenie odgrywa za to tzw. premia lądowa, która decyduje o tym, jakie zyski uzyskiwane są na handlu paliwami płynnymi, w tym zwłaszcza dieslem – twierdzi. Zauważa, że ostatnio spółka niewiele zarabia na tym biznesie w Polsce, jednak kompensuje to dywersyfikacja działalności na inne biznesy.

O tym, że cena ropy nie ma bezpośredniego wpływu na wyniki finansowe grupy Unimot, przekonuje również sama spółka. Ten surowiec odgrywa za to duże znaczenie przy ustalaniu wysokości kapitału zaangażowanego w dany biznes, a koszt kapitału stanowi istotny koszt obrotu produktami ropopochodnymi. – W pośredni sposób koszt kapitału wpływa więc na prowadzony biznes – przy wysokich cenach ropy, przekładających się na wysokie ceny produktów ropopochodnych, koszt kapitału jest odpowiednio wyższy, co może wpływać na niższe wyniki – przyznaje wiceprezes Robert Brzozowski.

W najbliższych latach o sytuacji na rynku ropy i produktów ropopochodnych mogą decydować m.in. takie czynniki, jak globalne spowolnienie gospodarcze, wojna w Ukrainie, rozwój elektromobilności, wzrost produkcji biokomponentów i bioproduktów oraz coraz powszechniej stosowane zasady gospodarki o obiegu zamkniętym. W dużej mierze stanowią one system naczyń połączonych. – Globalne spowolnienie w oczywisty sposób będzie wpływało na ograniczenie popytu na ropę, niewątpliwe z kolei przedłużająca się wojna w Ukrainie wpływa na gospodarkę, szczególnie gospodarkę europejską, która ponosi wysokie koszty związane z zakupem droższych paliw po wprowadzeniu sankcji na produkty z Rosji. W związku z tym wojna będzie wpływała na dalsze pogłębianie się spowolnienia gospodarczego, a to z kolei na dalszy spadek popytu – twierdzi Brzozowski. Z kolei spadający popyt będzie w sposób naturalny oddziaływał na zniżki cen ropy, a to przełoży się na spowolnienie rozwoju w obszarze elektromobilności i biopaliw, gdyż spadająca cena ropy zwiększa atrakcyjność paliw konwencjonalnych względem paliw alternatywnych. Te ostatnie już teraz są stosunkowo drogie, a w przypadku spadku cen paliw konwencjonalnych mogą być jeszcze mniej atrakcyjne kosztowo.

Surowce i paliwa
Mo-Bruk inwestuje
Surowce i paliwa
KGHM zaktualizuje strategię i planowane inwestycje
Surowce i paliwa
Nowy zarząd Orlenu wyznaczył już priorytety
Surowce i paliwa
W Bogdance powrót po latach. Jest nowy prezes
Surowce i paliwa
Unimot ma nową ambitną strategię
Surowce i paliwa
Plany JSW dotyczące wydobycia czeka korekta