Pod koniec marca Rada Unii Europejskiej przyjęła rozporządzenie, w którym określiła normy emisji CO2 dla nowych aut osobowych i dostawczych. Jego najważniejszy punkt mówi o tym, że po 2035 r. produkowane na rynek wspólnoty pojazdy nie będą mogły w ogóle emitować tego gazu cieplarnianego. W efekcie oznacza to zakaz stosowania silników spalinowych, zwłaszcza spalających benzynę lub olej napędowy. Polski rząd był jednym z największych przeciwników wprowadzenia takich regulacji. W jego ocenie to rynek i społeczeństwa powinny decydować o tym, na jakich paliwach będą jeździć auta, a nie regulacje. Ostatecznie głos polskiego rządu nie został uwzględniony. Ten jednak liczy, że zmiany w rozporządzeniu będą możliwe, gdyż w 2026 r. planowana jest ewentualna jego rewizja.
Ambitne cele
Orlen, największy producent benzyny i diesla w Polsce i regionie, zauważa, że przyjęcie regulacji wykluczającej możliwość rejestracji w UE nowych pojazdów z silnikami spalinowymi nie oznacza, że paliwa konwencjonalne i auta nimi napędzane od razu znikną z rynku. Z tego powodu po 2035 r. nadal będzie oferował je w ilości odpowiedniej do popytu. „Mimo to aktywnie poszukujemy nowych możliwości rozwoju i dywersyfikacji naszych produktów oraz usług w obszarze transportu zeroemisyjnego, co znajduje odzwierciedlenie w strategii Orlen 2030. Proces dekarbonizacji transportu postrzegamy jako szansę na zdobycie pozycji lidera w regionie Europy Środkowo-Wschodniej, jeśli chodzi o produkcję i dystrybucję paliw alternatywnych, a także energii elektrycznej na potrzeby elektromobilności” – twierdzi dział relacji z mediami Orlenu.
W branży transportu drogowego koncern największego potencjału rozwoju upatruje w elektromobilności i pojazdach wodorowych. Prąd może mieć zastosowanie zwłaszcza do zasilania transportu lekkiego i pasażerskiego. Z kolei wodór zdaje się być atrakcyjnym rozwiązaniem głównie w pojazdach komunikacji miejskiej i ciężarowych o dużej ładowności. „Jeśli chodzi o paliwa syntetyczne (tzw. e-paliwa), aktualna strategia grupy Orlen przewiduje, że do końca 2030 r. koncern osiągnie możliwość produkcji 70 tys. ton takiego paliwa rocznie. Zakładamy jednak, że większość produkcji będzie wykorzystywana w transporcie lotniczym, którego dekarbonizacja – przy obecnym stanie technologii – może być najefektywniej zrealizowana właśnie z wykorzystaniem e-paliw” – uważa Orlen.