PKN Orlen odebrał w świnoujskim gazoporcie pięćdziesiątą dostawę LNG (skroplony gaz ziemny). W tym samym czasie ubiegłego roku liczba przyjętych statków z surowcem wynosiła 30. Dotychczasowe dostawy przekroczyły 3,8 mln ton. Zadecydowana ich większość, bo aż 31, zrealizowano z USA.

Intensyfikacja morskiego importu gazu jest następstwem trwającego od ponad roku kryzysu energetycznego w Europie, związanego głównie z działaniami Gazpromu. Rosyjska firma jeszcze niedawno była kluczowym dostawcą błękitnego paliwa zarówno do Polski jak i całej wspólnoty. Po agresji Rosji na Ukrainę znaczenie importu ze Wschodu mocno spadło. W przypadku naszego kraju - mimo obowiązywania kontraktu jamalskiego - zmalało nawet do zera, co było konsekwencją jednostronnych działań Gazpromu, domagającego się zmiany waluty w jakiej mieliśmy płacić za surowiec (z dolarów na ruble). 

Orlen zauważa, że zwiększenie dostaw LNG do Polski było możliwe m.in. dzięki rozbudowie terminalu LNG w Świnoujściu. Od początku tego roku jego moc regazyfikacyjna wzrosła z 5 mld m sześc. rocznie do 6,2 mld m sześc. „Import LNG jest obecnie jednym z głównych źródeł zaopatrzenia Polski w gaz ziemny, zapewniającym około 40 proc. zapotrzebowania na ten surowiec od początku 2022 roku. Dzięki LNG możemy zagwarantować niezakłócone dostawy gazu do naszych odbiorców pomimo trwającego w Europie kryzysu energetycznego” przekonuje w komunikacie prasowym Daniel Obajtek, prezes Orlenu. Dodaje, że po połączeniu Orlenu z PGNiG (zostało sfinalizowane 2 listopada) dostawy LNG będą konsekwentnie rozwijane, aby wspierać dwa strategiczne cele grupy: bezpieczeństwo energetyczne kraju w procesie zielonej transformacji oraz wzrost znaczenia koncernu na rynkach zagranicznych.