Panika na rynku stali już się skończyła – spółkom udało się znaleźć alternatywne kierunki dostaw surowca. Pomocne w stabilizacji cen okazały się też obawy o recesję oraz utrzymująca się słaba sytuacja na rynku motoryzacyjnym.
Sytuacja uspokoiła się
– Podczas kryzysu w marcu–kwietniu mieliśmy do czynienia z sytuacją, w której to duży producent stali napada na drugiego dużego producenta. To spowodowało, że wiele firm musiało szukać stali u innych producentów, co automatycznie wywindowało ceny. Teraz panika już się wyczerpała, w czym pomógł ciągle aktualny kryzys w branży motoryzacyjnej, dzięki czemu producenci mogli rzucić więcej stali na rynek spotowy – ocenia sytuację Jakub Szkopek, analityk Erste Securities.
To wszystko nie pozostaje bez wpływu na ceny nie tylko w Polsce, ale i Europie. – Większość monitorowanych przez Polską Unię Dystrybutorów Stali wyrobów powróciła do poziomów cenowych sprzed wybuchu wojny, co oznacza, że etap korekty mamy za sobą. Na obszarze całej Europy ostatnie miesiące wyglądały podobnie, rynek regulował zaburzenie, jakie wystąpiło w związku z inwazją Rosji w Ukrainie i dysproporcji podażowej, jaka wystąpiła w lutym i marcu – wyjaśniła „Parkietowi” prezeska PUDS Iwona Dybał.
Podobny obraz sytuacji prezentują także dystrybutorzy stali. Niepewność wywołana wojną w Ukrainie i paniczne poszukiwanie alternatywnych kierunków dostaw, które spowodowały nawet czasową reglamentację towarów, już przeminęły, a pierwsze zamówienia spływają do kraju. – Mamy informację, że na przełomie lutego i marca wielu dystrybutorów (na szczytach cenowych) złożyło zamówienia u wielu egzotycznych kontrahentów, a zamówione towary właśnie zaczynają spływać do naszego kraju. Odnosząc się do bieżącej sytuacji, jako spółka nie mamy aktualnie problemu z lokowaniem zamówień, a nasza marka pozwala na pełne wykorzystanie potencjału – skomentował Aleksander Szram, odpowiedzialny za finanse w firmie Bowim. Z kolei prezeska PUDS podkreśla, że na szerszą ocenę tego, czy w Polsce udało się zrekompensować braki importu rosyjskiego i ukraińskiego z innych kierunków, trzeba jeszcze poczekać. – Z dostępnych obecnie danych trudno jednoznacznie wskazać już, czy pojawiły się nowe kierunki dostaw stali do Polski. Rzeczywiście w kwietniu import z Rosji praktycznie zamarł, pojawiło się kilka większych dostaw np. z Indii, ale za wcześnie, by mówić o jakimś trendzie. Dla polskiego rynku stal z zagranicy to przede wszystkim stal z Unii Europejskiej i to tam rekompensowane zapewne będą kierunki wschodnie. W marcu mieliśmy zwiększone dostawy z Belgii, Włoch i przede wszystkim rekordowo wysokie z Niemiec – dodała Dybał.