Produkcja w górę
– Jak zawsze staramy się być stabilnym producentem w niestabilnych czasach. Liczymy, że dobra koniunktura będzie się utrzymywać, ale przyglądamy się rozwojowi wypadków i staramy się reagować – powiedział Chludziński. – Krok po kroku realizujemy również strategię uzyskania większej niezależności energetycznej z wykorzystaniem energetyki jadrowej i OZE.
W I kwartale otoczenie makroekonomiczne sprzyjało wynikom. Średni kurs miedzi sięgał prawie 10 tys. USD za tonę, o 18 proc. więcej niż rok wcześniej. Notowania srebra były niższe prawie o 9 proc. i sięgały 24 USD za uncję trojańską. Za to za dolara trzeba było płacić średnio 4,13 zł wobec 3,78 zł rok wcześniej.
Uznawana przez koncern za najbardziej miarodajny wskaźnik skonsolidowana skorygowana EBITDA (zysk operacyjny plus amortyzacja z pominięciem utworzenia/rozwiązania odpisów na aktywa trwałe) wyniosła 3,13 mld zł, o 20 proc. więcej niż rok wcześniej i najwięcej w historii w skali kwartału.
Największy udział w wyniku miała polska część grupy, zysk zwiększył się prawie o 15 proc., do 1,92 mld zł. Sprzedaż miedzi wzrosła niemal o 5 proc., do ponad 143 tys. ton, a srebra o 37 proc., do 380,5 ton. Skokowy wzrost sprzedaży kruszcu to wynik wyższej produkcji – a ta z kolei wynikała z nad wyraz dużej zawartości srebra w eksploatowanej aktualnie partii złoża. Trudno powiedzieć, czy geologia będzie sprzyjać wynikom także w kolejnych kwartałach.
Chilijski zakład Sierra Gorda poprawił wynik o 28 proc., do 821 mln zł (licząc dla 55 proc. udziałów KGHM w joint venture). Tu sprzedaż miedzi wzrosła o 10 proc., do prawie 24 tys. ton. Co istotniejsze, z kopalni znów popłynęła do Polski gotówka, Sierra Gorda spłaciła część pożyczek udzielonych przez KGHM.
KGHM International, czyli konglomerat mniejszych kopalni rozsianych po świecie, wypracował 361 mln zł EBITDA, o 52 proc. więcej niż rok wcześniej. Sprzedaż miedzi zmniejszyła się o 19 proc., do 14 tys. ton, co wynikało z harmonogramu umów. Sama produkcja wzrosła w tym czasie o 12 proc., do 18,2 tys. ton. Ostatni raz do wyniku dołożyła się chilijska kopalnia Franke, która dostarczyła 2 tys. ton miedzi, ale jej koszty pozostawiały wiele do życzenia.