Zgodnie z danymi Eurostatu, import węgla do Niemiec, Holandii i Belgii opiera się w 67 proc. (ok. 20,3 mln ton) na surowcu sprowadzanym z Rosji. To dane od stycznia do listopada 2021 r. — Na tym etapie nic nie wskazuje na to, aby rosyjskie dostawy węgla przestały płynąć do Europy — nawet częściowo — a nabywcy węgla w Europie starają się obecnie zabezpieczyć całą dostępną rosyjską podaż, aby sprostać rosnącemu popytowi. Nie poszukują obecnie innych dostaw, aby zabezpieczyć się na ryzyka związane z geopolityką – podaje agencja Argus. Nawet jeśli USA nałożą sankcje na rosyjski węgiel, nie oznacza to, że Europejczycy zrobią to samo. Poszukiwanie alternatywy na świecie jest tym bardziej trudne, że podaż surowca jest ograniczona na całym świecie.
Niemcy, które mają 77 proc. łącznej mocy zainstalowanej na węglu kamiennym, o łącznej mocy 17,4 GW, prawdopodobnie będą krajem najbardziej dotkniętym w sytuacji jakichkolwiek zakłóceń. Innymi dużymi europejskimi importerami z wysokim udziałem węgla rosyjskiego w ich mieszankach importowych w okresie styczeń-listopad 2021 r., były Francja (53 proc.), Wielka Brytania (54 proc.), Hiszpania (44 proc.) oraz Polska (87 proc.).
Do Polski w ciągu pierwszych sześciu miesięcy 2021 r. sprowadzono 6,2 mln ton, z czego z Rosji import wyniósł ok. 4 mln ton. W całym 2020 r. import węgla do Polski wyniósł 12,8 mln ton, z czego z Rosji sprowadziliśmy 9,4 mln ton.