W pierwszej połowie tego roku PŻM przewiozła na zlecenie polskich kontrahentów tylko 143 tys. ton towarów. To niespełna 1,5 proc. ogółu przewozów w tym okresie. Wcześniej krajowe zlecenia były kilkakrotnie większe i stanowiły 6–7 proc. całego wolumenu.
– To wynik kryzysu i zapaści na rynku frachtowym – tłumaczy rzecznik prasowy armatora. – Już w ostatnim kwartale zeszłego roku było widać, że koniunktura jest wyraźnie gorsza. Transporty morskie finansuje się zazwyczaj z kredytów, a o zaciągnięcie ich było znacznie trudniej. Dostawcy zaczęli się więc masowo wycofywać ze zleceń – dodaje. W poprzednich latach część transportów armator realizował na podstawie umów długoterminowych. – Teraz nikt takich kontraktów nie chce już podpisywać – mówi Gogol.
Kiedyś w przewozach PŻM dominował węgiel, ale w zeszłym półroczu najwięcej przewieziono zboża, pasz, koksu i rudy żelaza. Gogol dodaje, że Police, jeden z największych klientów PŻM w kraju, prawie zupełnie wstrzymały dostawy fosforytów z Afryki Północnej (na ich bazie zakłady produkują nawozy). Teraz spółka obiecuje, że gdy tylko otrzyma kredyt obrotowy (stara się o 190 mln zł z PKO BP), ponownie zacznie sprowadzać surowce.
W zeszłym półroczu zredukowano także transporty siarki, które wcześniej odbierały zakłady z grupy Ciechu.¸àcznie statki P?M przewioz?y w pierwszej po?owie tego roku 10,4 mln ton towarów, czyli prawie o 9 proc. mniej ni˝ rok temu i a˝ o jednà trzecià mniej ni˝ w roku 2007. W ostatnich latach II pó?rocze w P?M zawsze by?o, pod wzgl´dem wolumenu, s?absze ni˝ pierwsze. Jednak ka˝dego roku ?àczny poziom przewozów przekracza? 20 mln ton (24,7 mln ton w 2005 r., 26,6 mln ton w 2006 r., 27,2 mln ton w 2007 r. i 21,6 mln ton w 2008 r.).
Gdyby obecna, trudna sytuacja utrzymała się dłużej, to w tym roku, po raz pierwszy od dłuższego czasu, skala przewozów największego polskiego armatora może spaść poniżej 20 mln ton.