Chodzi o decyzje urzędników kontroli skarbowej sprzed pięciu lat, które doprowadziły Centrozap na skraj bankructwa.Katowicka spółka otrzymała właśnie pisemne uzasadnienie wyroku sądu apelacyjnego, który w czerwcu zmienił wydane w listopadzie orzeczenie sądu okręgowego, przyznające 42,5 mln zł odszkodowania (plus 22 mln zł odsetek). Dzięki temu może złożyć kasację do Sądu Najwyższego. – Mamy na to dwa miesiące, ale uporamy się w jeden. Trzeba sobie zdawać sprawę, że postępowanie może potrwać około roku – mówi Ireneusz Król, prezes Centrozapu.

Równocześnie firma przygotowuje pozew do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. – Chcemy zaskarżyć przewlekłość postępowania przed organami państwa: sądami i urzędami. Cała sprawa rzekomo nienależnie pobranych przez nas zwrotów podatku ciągnie się już 15 lat – tłumaczy szef Centrozapu. Spór z fiskusem zaczął się w 1994 r. W 2000 r. urząd kontroli skarbowej nakazał firmie zapłacić ponad 100 mln zł tzw. domiarów, co doprowadziło ją na skraj upadłości (ostatecznie wierzyciele objęli akcje w ramach układu). Naczelny Sąd Administracyjny potwierdził później, że aż 75 mln zł naliczono bezpodstawnie. Kiedy pieniądze wróciły do Centrozapu, spółka stała na skraju bankructwa – straciła wiarygodność w oczach partnerów handlowych, inwestorów i banków.