Trwają przygotowania do ogłoszenia likwidacji Nafty Polskiej – powiedział „Parkietowi” Maciej Wewiór, rzecznik prasowy Ministerstwa Skarbu Państwa. – Są one niezależnie od prowadzonego przez tę spółkę procesu prywatyzacji tzw. pierwszej grupy chemicznej, składającej się z Azotów Tarnów, Ciechu i ZAK-u (dawniej Zakłady Azotowe Kędzierzyn) – dodał.
[srodtytul]Długotrwałe procedury[/srodtytul]
Uchwała WZA Nafty Polskiej, czyli de facto ministra skarbu, spodziewana jest jeszcze w tym roku (według naszych informacji zapewne w listopadzie). – Jednak na to, aby fizycznie zlikwidować Naftę Polskiej, potrzebnych będzie później jeszcze 400 dni – dodał Wewiór. Dlaczego tak długo? Właśnie tyle, jak wyjaśnił rzecznik MSP, potrwa dopełnienie wszelkich wymogów prawnych (np. zewidencjonowanie majątku spółki).
Dodał, że Nafta Polska wykonała już pierwszy krok w kierunku likwidacji. Zamieściła w zeszłym miesiącu ogłoszenie skierowane do swych ewentualnych wierzycieli. Przez trzy miesiące, zgodnie z przepisami prawa, będzie czekać na ich zgłoszenia. Dopiero potem właściciel będzie mógł podjąć decyzje o likwidacji (dlatego też spodziewać się jej można w czwartym kwartale).
Nie jest to pierwszy termin likwidacji Nafty Polskiej. W lutym 2006 r., za rządów Kazimierza Marcinkiewicza, który równocześnie kierował też resortem skarbu, zapadła taka decyzję. Planowano wówczas, że przygotowania do likwidacji spółki zostaną zakończone bardzo szybko, bo jeszcze w pierwszym kwartale, a sam proces potrwa około roku. W lipcu 2006 r. premier został jednak niespodziewanie odwołany. Nowy gabinet, w którym szefem MSP został Wojciech Jasiński, miał wobec Nafty Polskiej zupełnie inne plany. Spółka miała dalej istnieć.