Choć potencjalni inwestorzy mają różne koncepcje, już teraz wiadomo, że elektrociepłownia powinna mieć co najmniej 600-800 megawatów mocy. - Taki byłby próg opłacalności jej postawienia - mówi Zieliński. Są podmioty zainteresowane budową zakładu opalanego gazem. Liczą na powstanie portu LNG w Świnoujściu. Większość chętnych skłania się jednak ku konwencjonalnej, węglowej elektrociepłowni - dodaje. Z naszych informacji wynika, że niektórzy wstępnie zainteresowani projektem woleliby zbudować źródło o znacznie większej mocy. Mówi się nawet o 1000 megawatów. - Satysfakcjonowałoby nas, gdyby projekt budowy mógł się spiąć w ciągu pięciu lat - twierdzi Zieliński.
Jest to na razie dopiero faza pomysłu, nie wiadomo więc, jak miałoby wyglądać zaangażowanie w przedsięwzięcie samych zakładów. - Nie wiemy, czy tereny pod budowę elektrociepłowni byłyby sprzedane, czy może dzierżawione. Możliwe jest również utworzenie spółki joint venture - mówi wiceszef Polic. - Gdyby w grę wchodziło tego typu partnerstwo, to tylko z istotnym udziałem zakładów - dodaje.
Nie można wykluczyć, że do przyszłej wspólnej firmy wniesiona byłaby też istniejąca już policka elektrociepłownia o mocy 100 MW. Na razie jednak są to założenia w fazie tworzenia koncepcji.
Co z tego będą miały zakłady? Firma, w myśl strategii na lata 2009-2015, ma się jednak rozbudowywać. Wtedy potrzebne jej będzie więcej energii. - Obecnie kupujemy z zewnątrz pewne ilości energii i pary, a moglibyśmy pozyskiwać te media, potrzebne w procesie produkcji, z nowej elektrociepłowni. Ponadto, potencjalny partner przy nowej inwestycji daje szansę utworzenia miejsc pracy i unowocześnienia istniejącej elektrociepłowni - dodaje Zieliński. Zdecydowaną większość energii nowa siłownia sprzedawałaby jednak na zewnątrz.
[srodtytul]Potrzeba wiźcej mocy [/srodtytul]
Przedstawiciele branży energetycznej zwracają uwagę, że rozbudowa mocy w północnych oraz zachodnich regionach kraju jest wręcz niezbędna. Pokazała to awaria z początku lipca w zachodniej części Polski. Ze względu na problemy z sieciami przestały działać dwie elektrociepłownie (pracę na jeden dzień musiał wstrzymać koncern miedziowy KGHM). A ze względu na to, że nie było można przesłać większej ilości energii z innych krajowych źródeł, prąd popłynął do nas z Niemiec i Szwecji. [ramka][b]Kamil Kliszcz - analityk Domu inwestycyjnego bre banku[/b]