Sprzedając aktywa niezwiązane z podstawową działalnością, Lotos pozyska kilkaset milionów złotych i poprawi efektywność. Ale to za mała kwota na inwestycje w wydobycie. Plan dezinwestycji w Lotosie lansuje wiceminister skarbu Mikołaj Budzanowski. Chce, by znalazł się on w aktualizowanej właśnie strategii grupy.
Analitycy ostrożnie oceniają plany Ministerstwa Skarbu, choć uważają, że sprzedaż części aktywów niezwiązanych z główną działalnością przyczyni się do poprawy efektywności Lotosu. Ale wpływy z tytułu dezinwestycji nie będą znaczące. Zdaniem Pawła Burzyńskiego z DM BZ WBK, Lotos może pozyskać w ten sposób kilkaset milionów złotych.
Z informacji „Parkietu” wynika, że zarząd gdańskiej firmy zlecił analizy wyceny wartości spółek kolejowej, serwisowej, a także Lotos Asfalt. – Trudno wycenić te spółki, bo Lotos nie ujawnia danych o nich, a dodatkowa trudność to fakt, że są one ściśle powiązane bądź to z działalnością rafinerii, jak Lotos Asfalt, bądź z grupą i bazują na jej zleceniach, jak Lotos Serwis czy Lotos Kolej – dodaje analityk DI BRE Banku Kamil Kliszcz.
Zdaniem analityka DM BZ WBK zarząd powinien raczej wpływy z dezinwestycji przeznaczyć na zmniejszenie zadłużenia. Lotos od przyszłego roku musi spłacać kredyty zaciągnięte na rozbudowę rafinerii.
Paweł Burzyński przypomina też, że na wykonanie planów pozyskania złóż Lotos potrzebować będzie kilka miliardów złotych, a efekty tych inwestycji uzyska dopiero po kilku latach. Tym bardziej zatem istotnego znaczenia nabiera prywatyzacja. – Gdyby się nie powiodła i nie udało się wybrać inwestora dla Lotosu, to grupa nie powinna decydować się na wielkie inwestycje w poszukiwania i wydobycie – dodaje.