Przed sprzedażą akcji Lotosu minister skarbu będzie musiał porozumieć się z bankami kredytującymi program inwestycji w rafinerii gdańskiej.Z informacji „Parkietu” wynika, że w głównej umowie kredytowej na 1,7 mld USD, którą Lotos zawarł z bankami, jest zapis dający im prawo do zmian umowy (z wypowiedzeniem włącznie) w razie zmiany układu właścicielskiego. Taka zmiana umowy stanie się możliwa, jeśli Skarb Państwa zmniejszy udziały w gdańskiej grupie poniżej 50 proc.Aby banki nie wykorzystały możliwości, jakie daje im umow, inwestor musi być dla nich do zaakceptowania.
[srodtytul]Skarb gwarantuje spłatę?[/srodtytul]
Prezes West LB Polska Maciej Stańczuk przyznaje, że zapisy dotyczące ograniczeń zmian akcjonariatu nie są nadzwyczajne. – Zwłaszcza w takich wypadkach jak Lotosu, gdy banki udzielają kredytów na bardzo wysokie kwoty, na skutek czego przekraczane są dopuszczalne wskaźniki zadłużenia firmy – wyjaśnia. – Dla banków obecność Skarbu Państwa w akcjonariacie na poziomie powyżej 50 proc. stała się swoistym gwarantem spłaty zobowiązań przez gdańską grupę.
Należy więc się spodziewać, że zanim skarb zawrze umowę z wybranym inwestorem, będzie musiał do jego wiarygodności przekonać też banki, które kredytują program rozbudowy rafinerii. Ministerstwo zamierza we wrześniu zaprosić inwestorów do złożenia wstępnych ofert, a potem ewentualnie wybrać jednego lub kilku do konkretnych negocjacji. Dla resortu sprzedaż akcji Lotosu jeszcze w tym roku ma duże znaczenie ze względu na potrzeby budżetu. Wartość pakietu 53 proc. akcji Lotosu, jaki ma teraz skarb, opiewa na 2,05 mld zł. Ale część ekspertów wskazuje, że wybrał niekorzystny czas na sprzedaż udziałów. Efekty realizacji programu rozwoju rafinerii będą dopiero w przyszłym roku.
Teraz zadłużenie fatalnie odbija się na wynikach. Po pierwszym półroczu Lotos miał ponad 600 mln zł strat. Zapis w umowach kredytowych i zadłużenie najpewniej negatywnie wpłyną na cenę Lotosu, jaką Skarbowi Państwa będą gotowi zaproponować potencjalni inwestorzy.