Mondi zwróciło się do sądu arbitrażowego przy Krajowej Izbie Gospodarczej. Papiernicza spółka chce, by sąd rozstrzygnął, czy może ona wykonać starą opcję kupna, którą „wbudowano” w umowę z PEP z 2002 r.
Na mocy 20-letniego kontraktu Mondi przekazało PEP aktywa energetyczne, pozbywając się działalności niezwiązanej z podstawowym biznesem i obniżając koszty. Może też czerpać korzyści z czerwonych i zielonych certyfikatów (świadczą one, że energia została wyprodukowana w ekologiczny sposób; mogą być przedmiotem obrotu). Z kolei PEP unowocześniło instalacje produkcyjne, wybudowało też nowoczesny kocioł na biomasę i węgiel i czerpie z tego profity.
– Od czasu zawarcia umowy dużo się na rynku zmieniło. Kontrakt jest korzystny dla obu stron, ale wydaje się, że Mondi nie spodziewało się, jak dochodowa będzie ta współpraca dla PEP i jak dużymi kwotami trzeba będzie się z tą spółką dzielić. Dla Mondi logiczna wydaje się więc próba przejęcia EC Saturn, by nie dzielić się dłużej zyskami – uważa Paweł Puchalski, szef analityków DM BZ WBK.
Dodaje on, że kwota przejęcia zasugerowana przez Mondi (112 mln zł) jest o kilkadziesiąt milionów złotych niższa od wartości rynkowej ECSaturn. – Z drugiej strony, choć spadek kursu PEPw odpowiedzi na nowy czynnik ryzyka wydaje się naturalny (wczoraj spadek wyniósł niemal 3 proc. – red.), to faktycznie sprzedaż aktywów za godziwą kwotę i dopływ gotówki pozwoliłby na natychmiastową inwestycję PEP w wysoko rentowne projekty wiatrowe – dodaje analityk. Uważa też, że ze względu na to, że trudno oczekiwać szybkiego rozstrzygnięcia w arbitrażu, sprawa nie powinna wpływać na bieżącą wycenę PEP. Według PEP działania Mondi to próba skłonienia spółki do sprzedaży EC Saturn po drastycznie zaniżonej cenie. Maciej Kunda, prezes Mondi, liczy na wygraną, ale z komentarzami poczeka do wyników arbitrażu.